W Macedonii jest już prawie połowa oddziałów NATO, które mają zbierać broń składaną przez albańskich partyzantów. Oznacza to, że pierwsza faza operacji "Niezbędne żniwa" przebiega sprawniej niż to pierwotnie zakładano. Żołnierzy będzie w sumie cztery i pół tysiąca - o tysiąc więcej, niż wcześniej zakładano.

Wczoraj w Macedonii pojawili się między innymi Grecy oraz Francuzi. Ci pierwsi będą stacjonować w miejscowości Krivolak. Baza francuska znajdzie się w okolicach Skopje. Do Macedonii przylecieli też Włosi. "Jesteśmy z legionu należącego do brygady Sassari, przyjechaliśmy z Włoch z Sardynii. Naszą misją jest zebranie broni, która powinna zostać dobrowolnie oddana przez Armię Wyzwolenia Narodowego oraz inne partie, które brały udział w walkach" - mówił kapitan włoskiego kontyngentu NATO. Zbieranie broni rozpocznie się od poniedziałku. Tymczasem wyjaśniło się wreszcie, jak duży arsenał może trafić w ręce NATO. Jak pisze dzisiejszy brytyjski dziennik „The Times”, Albańczycy przekażą żołnierzom Sojuszu trzy i pół tysiąca kałasznikowów, ciężkie karabiny maszynowe, moździerze, wyrzutnie rakietowe, dwa czołgi T 55, dwa transportery opancerzone oraz dużą ilość amunicji i materiałów wybuchowych. Listę broni, którą chce oddać Narodowa Armia Wyzwoleńcza przedłożono teraz do akceptacji prezydentowi Macedonii - Borisowi Trajkowskiemu. Władze w Skopje oceniają, że rebelianci mają około 80 tysięcy sztuk broni i amunicji.

Rys. RMF

08:40