Kujawsko-pomorscy policjanci zatrzymali kierowcę, który wczoraj w nocy w okolicach Torunia wjechał pod prąd i spowodował karambol - dowiedział się reporter RMF FM. W wypadku zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne.

Mężczyzna uciekł z miejsca wypadku. Przyszedł jednak do jednej z jednostek policji i zgłosił kradzież samochodu. Szczegóły, które przytoczył, wzbudziły wątpliwości funkcjonariuszy. Twierdził, że otwarty samochód zostawił z włączonym silnikiem przed swą posesją - wtedy mu go skradziono. 

Policjanci wcześniej sprawdzali inne wersje, z których wynikało, że to jednak on był sprawcą wypadku. Ostatecznie 40-latek się przyznał. 

Wiadomo, że to mieszkaniec powiatu inowrocławskiego, przewijający się przez policyjne kartoteki. Usłyszał zarzuty - sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a także ucieczki. Grozi mu 12 lat więzienia.

Opracowanie: