Zarzut rozboju postawiono sześciu osobom, które w poniedziałek napadły pod Płockiem na konwój bankowy. Grozi im do 12 lat więzienia. Skradzione z konwoju pieniądze - ponad 240 tysięcy złotych - udało się odzyskać.

Jeden z podejrzanych to konwojent, drugi - pracownik jednego z banków spółdzielczych, do którego należały przewożone pieniądze. Sprawcy napadu przebrani byli w ubrania przypominające mundury policyjne. Ujęto ich dzięki wykorzystaniu w pościgu policyjnego śmigłowca. Maszyna brała udział w akcji ratowniczej na terenach dotkniętych powodzią w okolicach Płocka.

Do napadu doszło w poniedziałek około godziny 14:20 w okolicach miejscowości Ciućkowo. Trzech mężczyzn pod pretekstem kontroli drogowej zatrzymało volkswagena passata, który przewoził bankowe pieniądze. Mężczyźni pobili metalową rurką kierowcę, natomiast konwojenta skuli plastikowymi zaciskami, krępującymi ręce. Kierowcę zostawili w miejscu napadu, a konwojenta wsadzili do bagażnika volkswagena i wywieźli do pobliskiej miejscowości. Tam porzucili auto wraz z mężczyzną. Sami uciekli innym samochodem, renault laguna - poinformował rzecznik mazowieckiej komendy wojewódzkiej policji w Radomiu Tadeusz Kaczmarek. Pobity mężczyzna powiadomił o napadzie policję w Płocku, a ta zorganizowała pościg.

Ustalono, że porzucony passat należał do jednego ze sprawców. Auto zostało zgłoszone jako skradzione. Później w gospodarstwie jednego z mieszkańców gminy Mała Wieś odnaleziono zrabowane pieniądze.