Zadłużona gmina Kobylanka trafiła na czarną listę samorządów, którym palcem grozi Regionalna Izba Obrachunkowa. Jednocześnie jednak nie przeszkadza to fiskusowi pobierać z gminnej kasy janosikowego. Paradoksalnie, mimo że gmina jest na krawędzi bankructwa, to musi zrzucać się na biednych. Zdaniem Ministerstwa Finansów, które odpowiedziało na mail naszego reportera w tej sprawie, przepisom nic nie można zarzucić.

Kobylanka musi płacić janosikowe, bo ma potencjał i wskaźnik dochodów podatkowych na jednego mieszkańca (czyli wskaźnik G) na poziomie 172 proc. normy.

Jak się ma zatem nadmierne zadłużenie do janosikowego? Nijak, bo zadłużenie czy prawie bankructwo było wirtualne i wynikało z ministerialnych zmian w podejściu do księgowości. Zdaniem resortu, gmina w nowej metodzie liczenia zadłużenia radzi sobie coraz lepiej i ze 106 proc. zadłużenia w ubiegłym roku zeszła na 74 proc. w pierwszym półroczu tego roku. A jak wójt złoży korektę, to wyjdzie 52 proc., czyli poniżej ustawowego progu. To się nazywa kreatywna księgowość.