Do prokuratury dotarła opinia biegłych w sprawie zabójstwa 12-latki z Żor. Zdaniem ekspertów mężczyzna, który ponad miesiąc temu utopił dziecko w stawie na obrzeżach miasta, był poczytalny.

26-letni mieszkaniec Żor przyznał się do utopienia dziewczynki, ale śledczy wciąż nie wykluczają innego przebiegu zdarzeń. Prokuratura - jak dowiedział się nasz dziennikarz - zleciła dodatkowe badania, bo nadal bierze pod uwagę kilka hipotez. Ciągle nie wiadomo, dlaczego mężczyzna zabił 12-latkę. On sam w czasie przesłuchań nie potrafił wyjaśnić swego zachowania - mówi szef prokuratury rejonowej w Żorach.

To, że dziewczynka nie została zgwałcona, ustalono po sekcji zwłok. Na jej ciele, poza drobnymi otarciami, które mogą świadczyć np. o tym, że się broniła, nie było też poważnych ran. Wiadomo również, że główną przyczyną śmierci - o czym od początku mówił sprawca, a co wykazała również sekcja zwłok - było utonięcie. Mężczyzna najprawdopodobniej przypadkowo spotkał dziewczynkę. Świadków zbrodni nie ma.

Dziecko zaginęło w połowie sierpnia


Dziewczynka zaginęła 15 sierpnia. Rodzice zgłosili się na policję w nocy. Wówczas funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania. Dwa dni później w jednym ze stawów, przy ulicy Ogrodniczej, znaleziono częściowo zanurzone ciało dziecka. Zwłoki odkryła koleżanka zamordowanej 12-latki.