Zapadł prawomocny wyrok w sprawie głośnego wypadku z 2016 roku, w którym w Gdańsku zginęła rowerzystka. Dwie osoby zostały ranne. Są uznał za winnego Artura W. ps. Wolv. To wielokrotnie karany przestępca.

W sumie mężczyzna ma spędzić 12 lat w więzieniu. Sąd podwyższył tak zwaną jednostkową karę za spowodowanie śmiertelnego wypadku pod wpływem kokainy. Do wypadku doszło cztery lata temu obok tak zwanej wysepki w Gdańsku-Wrzeszczu.

Artur W. który nigdy nie miał prawa jazdy, uderzył autem w inny samochód, który wpadł na ścieżkę rowerową i staranował troje rowerzystów. Jedna osoba zginęła.

Skazywany między innymi za rozboje, wymuszenia czy zastraszania biznesmena - Artur W. - spowodował wypadek podczas przerwy w odbywaniu innej kary.

"Nie pamiętam praktycznie nic z tego wypadku"

W pierwszej instancji w lipcu 2019 r. Sąd Rejonowy Gdańsk Północ skazał Artura W., ps. Wolv, na karę łączną 12 lat więzienia. Od wyroku tego odwołali się prokurator i obrońca.

Sędzia Anna Hodysz powiedziała w uzasadnieniu wyroku, że opinia biegłego z zakresu toksykologii, na której oparł się sąd pierwszej instancji, nie pozostawia żadnej wątpliwości, co do tego, że oskarżony w chwili spowodowania wypadku był pod wpływem środka odurzającego. Jednocześnie biegły wykluczył, aby środek odurzający znalazł się w organizmie oskarżonego bez jego woli i wiedzy - podkreśliła.

Proces Artura W. przed Sądem Rejonowym trwał od lutego 2016 r. Oskarżony nie przyznał się do winy.

Według prokuratury, 25 kwietnia 2015 r. Artur W. po zażyciu kokainy, jadąc pożyczonym samochodem, bez prawa jazdy, spowodował w Gdańsku-Wrzeszczu wypadek. Prowadzone przez niego auto marki nissan próbując zmienić pas ruchu uderzyło w prawidłowo jadącego citroena, który od siły uderzenia ściął metalowe słupki i wpadł na ścieżkę rowerową, po której jechały dwie kobiety i mężczyzna. Cała trójka z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala. Po kilku godzinach zmarła jedna z kobiet w wieku 40 lat.

Nie pamiętam praktycznie nic z tego wypadku, nie zażywałem tego dnia kokainy. Może dosypano mi jakiegoś narkotyku, kiedy byłem poprzedniego dnia w pubie - mówił tuż po zatrzymaniu w trakcie śledztwa "Wolv".

Podczas samego procesu Artur W. tłumaczył, że stracił nagle panowanie nad kierownicą auta z powodu złej nawierzchni jezdni.

Mężczyzna odbywa karę 10 lat więzienia za wielokrotne wymuszenia rozbójnicze i zastraszanie wraz ze swoim kompanem wobec trójmiejskiego przedsiębiorcy budowlanego. Prawomocny wyrok w tej sprawie zapadł w lipcu 2015 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku - tę samą karę orzekł we wrześniu 2014 r. sąd pierwszej instancji.

W chwili tragicznego wypadku Artur W. miał z powodu złego stanu zdrowia przerwę w odbywaniu kary jednego roku i trzech miesięcy więzienia za inne przestępstwo.

Opracowanie: