Przed katowickim sądem okręgowym ruszył dziś proces z sprawie 73-letniego inżyniera Krystiana Brolla, który domaga się od Skarbu Państwa 14,5 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania za bezpodstawne umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym. Mężczyzna, któremu zarzucono groźby karalne, spędził w szpitalu w Rybniku 8 lat. „Mówiono mi, że mam się przyznać do winy i do choroby, w przeciwnym wypadku mój pobyt może się ciągnąć w nieskończoność” – podkreśla Broll.

Przed katowickim sądem okręgowym ruszył dziś proces z sprawie 73-letniego inżyniera Krystiana Brolla, który domaga się od Skarbu Państwa 14,5 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania za bezpodstawne umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym. Mężczyzna, któremu zarzucono groźby karalne, spędził w szpitalu w Rybniku 8 lat. „Mówiono mi, że mam się przyznać do winy i do choroby, w przeciwnym wypadku mój pobyt może się ciągnąć w nieskończoność” – podkreśla Broll.
Krystian Broll /Andrzej Grygiel /PAP

Tuż przed rozprawą Broll mówił dziennikarzom, że dochodzenie roszczeń w sytuacji, w której się znalazł nie jest żadną łaską i nie prosi o łaskę, domaga się tylko sprawiedliwości i zamierza o nią walczyć.

Mężczyzna opowiadał w czwartek przed sądem jak wyglądał jego pobyt w szpitalu. Narzekał m.in. na ciasnotę, bardzo niską temperaturę w salach zimą i lekarkę, która - jak opisywał - stosowała metody znane z "Folwarku zwierzęcego" Orwella. Skarżył się też, że kiedy gradobicie uszkodziło jego dom nie dostał przepustki, by wszystko zabezpieczyć.

Mówiono mi, że mam się przyznać do winy i do choroby, w przeciwnym wypadku mój pobyt może się ciągnąć w nieskończoność - twierdzi mężczyzna.

Pierwsze dwa lata spędził na oddziale o wzmocnionym zabezpieczeniu, z monitoringiem w każdym pomieszczeniu. Jak mówił, w tym czasie tylko ok. 10 razy mógł wyjść na spacer na świeże powietrze. Opisywał, że aplikowano mu leki w formie płynnej, po których czuł się fatalnie. Później, po przeniesieniu na inny odział dostawał już tabletki i od czasu do czasu także zastrzyki, których skutki odczuwał przez miesiąc.

Opinie sądów nie odzwierciedlały faktycznego stanu zdrowia pacjenta

Broll trafił do szpitala w Rybniku po tym, jak zarzucono mu groźby karalne. W związku z postępowaniem zlecono badania psychiatryczne, w trakcie których biegli uznali go za chorego. Opierający się na tych opiniach sąd w Rybniku zastosował środek zabezpieczający w postaci detencji, czyli przymusowego pobytu w zamkniętym zakładzie.

Później, posiłkując się kolejnymi opiniami gliwicki sąd okręgowy przedłużał okres przymusowego leczenia o kolejne lata, mimo protestów Brolla. Według pełnomocników mężczyzny opinie, na podstawie których sądy przez lata decydowały o stosowaniu detencji wobec jego klienta nie odzwierciadlały faktycznego stanu zdrowia pacjenta. Broll mówi, że domagał się, by zbadali go inni lekarze niż ci z Rybnika, ale nie został wysłuchany. Podkreśla też, że nie uczestniczył w posiedzeniach sądu, który decydowały w jego sprawie.

W styczniu ubiegłego roku Sąd Najwyższy uwzględnił kasację Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie Brolla i uchylił postanowienia sądów w Rybniku i w Gliwicach, na których mocy mężczyzna trafił do zakładu psychiatrycznego.

Broll domaga się 14 mln zł zadośćuczynienia

Broll wraz z pełnomocnikami domaga się od państwa 14 mln zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy oraz 500 tys. zł odszkodowania.

Mecenas Piotr Wojtaszak, reprezentujący Krystiana Brolla, pytany o wysokość kwoty roszczeń, odpowiedział dziennikarzom, że wynika ona z orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Adwokat reprezentuje też dwóch innych mężczyzn, którzy niedawno opuścili rybnicki szpital po wieloletniej detencji. Chodzi o  78-letniego Feliksa Meszkę, zwolnionego z pobytu w zakładzie zamkniętym po 11 latach i 58-letniego Stanisława Belskiego, podejrzanego o przywłaszczenie dwóch paczek kawy.

(dp)