Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku brytyjskiego turysty, który wyskoczył z meleksa podczas zwiedzania krakowskiej dzielnicy Kazimierz i zmarł w wyniku doznanych obrażeń. "Prokuratura nie dopatrzyła się w wypadku znamion przestępstwa" - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.

Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku brytyjskiego turysty, który wyskoczył z meleksa podczas zwiedzania krakowskiej dzielnicy Kazimierz i zmarł w wyniku doznanych obrażeń. "Prokuratura nie dopatrzyła się w wypadku znamion przestępstwa" - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.
Richard James Bunt z żoną /Coventry City FC /Facebook

Śledztwo dotyczyło śmierci 33-letniego turysty z Wielkiej Brytanii, który 9 czerwca podczas zwiedzania Kazimierza, wyskoczył z elektrycznego samochodu, uderzył głową o jezdnię i zmarł 13 czerwca w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.

Richard James Bunt przebywał w Krakowie na wakacjach z rodziną i przyjaciółmi. Żona, brat i rodzice byli przy nim do końca. Wyrazili zgodę na pobranie organów od zmarłego. Przeszczepiono je czterem pacjentom.

Jak ustaliła w toku śledztwa prokuratura, pasażer meleksa wyskoczył z pojazdu na ulicę, by podnieść okulary, które mu upadły. Nie sygnalizował kierowcy, co zamierza zrobić. Po wyskoczeniu stracił równowagę i uderzył głową o podłoże. Dodatkowo, według badań, mężczyzna miał 1,8 promila alkoholu we krwi.

Jak wykazało postępowanie, kierujący meleksem był trzeźwy, poruszał się prawidłowo i nie przyczynił się do zaistnienia wypadku. Również stan techniczny pojazdu nie miał negatywnego wpływu na zaistnienie wypadku.

Na tej podstawie prokuratura uznała, że przyczyną wypadku było zachowanie turysty wyskakującego z pojazdu w trakcie jazdy oraz uderzenie przez niego głową o twarde podłoże. Dlatego postępowanie zostało umorzone.

Jak wskazuje prokuratura, brak jest przepisów, które by zobowiązywały użytkowników meleksów do szczególnego zabezpieczania pasażerów. Wskazuje także, że tego typu pojazdy są kontrolowane przez policję i Straż Miejską, m.in. pod względem stanu technicznego oraz wymaganego wyposażenia (oświetlenie, sprawny układ hamulcowy).

Jak podawały w czerwcu krakowskie media, powołując się na informacje z Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji "Poltransplant", od zmarłego pobrano obie nerki, wątrobę i serce. Organy zostały przeszczepione czterem Polakom, mieszkańcom woj. małopolskiego i świętokrzyskiego.

Krakowskie media pisały także, że tragiczna śmierć obywatela brytyjskiego była wówczas komentowana w mediach brytyjskich. Czerpiemy wielką siłę ze świadomości, że jego ostatni prezent był najwspanialszy ze wszystkich - ofiarował swoje organy, żeby uratować innych ludzi, dając ich rodzinom tyle radości i nadziei - cytował "Dziennik Polski" oświadczenie rodziny Richarda dla brytyjskich mediów.

(adap)