Epoka Rudolfa Giulianiego - słynnego burmistrza Nowego Jorku odchodzi powoli w przeszłość. Dzisiaj w 8-milionowej metropoliii odbywają się wybory do nowych władz miejskich. Niezwykle popularny wśród mieszkańców Giuliani, czyli jak mówią o nim nowojorczycy - Rudi, nie może kandydować powtórnie, choć na tym stanowisku widziałoby go dalej ponad 80 procent ankietowanych mieszkańcow miasta.

W wyścigu wyborczym bierze udział dwóch kandydatów - adwokat z partii Demokratów - Mark Green oraz republikański biznesmen, właściciel sieci telewizyjnej - Michael Bloomberg. Podobnie jak to było w przypadku wyborów prezydenckich, w sondażach przedwyborczych różnice między nimi są tak niewielkie, że trudno przewidzieć, kto wygra. Padają też takie głosy: "Odbieram obu jako ludzi bez wyrazu. Szczerze mówiąc nie podoba mi się żaden z kandydatów. Czuję się jakbym był w sytuacji, że muszę wybierać mniejsze zło" - mówił jeden z nowojorczyków. Miasto uważane jest za ostoję Demokratow - w ciągu minionych stu lat było tam tylko trzech burmistrzów republikanów, w tym Giuliani. To jednak postać wyjątkowa. Udało mu się wykorzenić przestępczość, a po zamachu na World Trade Center zyskał wręcz uwielbienie Amerykanów. Niemal nie opuszczał rumowiska, a przy tym cały czas kontrolował sytuację - mobilizował służby ratunkowe, zapewniał, że miasto jest bezpieczne, apelował o pomoc dla ofiar i zmieniał biurokratyczne przepisy.

18:15