Zarzut narażenia zdrowia lub życia postawiła wrocławska prokuratura przewodnikowi wycieczki. Będąca pod jego opieką dwójka Polaków w lipcu w czasie wycieczki na Krecie zgubiła drogę. Oboje zmarli z powodu upałów i wycieńczenia.

Piotr P. jest podejrzany o to, że nie sprawdził ilu turystów wchodzi z nim do wąwozu, a gdy zorientował się, że rodzeństwo zaginęło, nie zawiadomił odpowiednich służb. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.

To nie jedyna osoba, która prawdopodobnie poniesie odpowiedzialność. Za tę niewyjaśnioną dotąd śmierć ma odpowiedzieć także rezydent, niewykluczone że także właściciele biura podróży.

Prokuratura wciąż szuka odpowiedzi na pytanie jak to się stało, że dwoje polskich turystów zginęło na tej feralnej wycieczce. Ich poszukiwania w wąwozie trwały kilka dni. Mężczyznę znaleziono nieprzytomnego, zmarł kila godzin po przewiezieniu do szpitala. Kobieta zmarła z wyczerpania jeszcze w wąwozie.

Śledczy ustalili, że osoby, które powinny zainteresować się ich losem, w ogóle tego nie zrobiły, a poszukiwania zaginionych zaczęły się zbyt późno.