6 tysięcy złotych grzywny zapłaci 45-letni Tomasz S., który potrącił samochodem mężczyznę i wlókł go pod autem przez niemal 1,5 kilometra. Poszkodowany w wypadku zmarł w szpitalu. Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w czwartek w mocy wyrok pierwszej instancji w sprawie.

Wydarzenia rozegrały się w maju 2009 roku na ul. Gruszkowej w Łodzi. Wszystko zaczęło się od tego, że dostawca pizzy Tomasz S. wjechał samochodem w kałużę i ochlapał dwóch mężczyzn. Ci - jak wynika z jego relacji - chcieli go zatrzymać i byli agresywni. Jeden z nich - jak wyjaśniał w śledztwie oskarżony - zaciskał rękę tak, jakby trzymał kamień albo cegłę.

Tomasz S. wyjaśniał, że chciał go ominąć, ale nie miał jak. Po wypadku nie zatrzymał się zaś w obawie, że zostanie napadnięty. Tłumaczył, że był przekonany, iż potrącony mężczyzna został na drodze za samochodem. Okazało się jednak, że wlókł go pod autem przez niemal 1,5 kilometra. Dopiero, gdy zaparkował, zauważył ciężko rannego człowieka. Ofiarę wydobyli spod samochodu strażacy. Mężczyzna zmarł jednak w szpitalu.

Prokuratura oskarżyła Tomasza S. o spowodowanie ciężkich obrażeń, które doprowadziły do śmierci. Oskarżony od początku nie przyznawał się do winy. W pierwszym procesie sąd skazał go na dwa lata i osiem miesięcy więzienia. Trzy lata temu łódzki sąd apelacyjny uchylił ten wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. W ponownym procesie sąd okręgowy złagodził karę ze względu na ograniczoną poczytalność skazanego i wymierzył mu karę 6 tys. zł grzywny. Sąd apelacyjny utrzymał ten wyrok.

(bs)