Mężczyzna, który w sobotę 2 listopada wjechał we Wrocławiu w przystanek autobusowy i uciekł, najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Taką decyzję podjął sąd wobec 37-letniego Sławomira P., który najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu wjechał w wiatę, pod którą stała matka z dwójką dzieci.

Do wypadku doszło w sobotę przed południem na przystanku autobusowym przy ul. Zaporoskiej we Wrocławiu. Auto uderzyło w przystanek, na którym stała matka z dwojgiem kilkuletnich dzieci. Zostały one niegroźnie ranne.

Sprawca wypadku uciekł, auto porzucił na jednej z ulic Wrocławia. Został zatrzymany tego samego dnia po godzinie 16:00.

Ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie

Kiedy policjanci przyszli do 37-latka, był pijany. Miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Dlatego dopiero w poniedziałek było możliwe jego doprowadzenie do prokuratury.

Przed prokuratorem Sławomir P. przyznał się do spowodowania wypadku, ucieczki oraz prowadzenia bez uprawnień pojazdu. Zaprzeczył jednak, by był wówczas pod wpływem alkoholu. Utrzymywał, że pił dopiero po wypadku. Śledczy zlecili badania, które pozwolą ustalić, o której godzinie podejrzany zaczął pić alkohol.

Mężczyzna usłyszał zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osób stojących na przystanku oraz prowadzenie auta pomimo cofnięcia uprawnień.

Prokuratura złożyła wniosek o areszt, który dziś Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Krzyków uwzględnił.