W jednym z przedszkoli w Poznaniu 4-latki dostały na start wakacji kolorowanki z kontrowersyjnymi wierszykami. "Zupełnie jakby miały wyrastać na przyszłe tipsiary" - mówi "Gazecie Wyborczej" jedna z matek.

"Zamiast w spodniach, pójdę w mini, ono dziewczę ze mnie czyni. I koturny też założę, trochę wyższa będę może" - to jeden z cytatów z książeczki.

Zadaniem przedszkola i szkoły jest wspierać rozwój niezależnie od płci, koloru skóry, pochodzenia społecznego - podkreśla pedagożka z UAM w Poznaniu dr Iwona Chmura-Rutkowska. Tymczasem - jak mówi - z takich materiałów dziewczynki uczą się, iż ich najważniejsze zadanie to zwracać swoim wyglądem uwagę innych.

Jedna z mam, której czteroletnia córka stała się posiadaczką kolorowanki, żartuje, że wierszyki są "tylko dla osób o mocnych nerwach". I dla znajomych skopiowała na swój facebookowy profil resztę rymowanek. Oto niektóre z nich:

"Gdy te buty zobaczyłam, to od razu je kupiłam. Prawda, że są bardzo modne, a do tego - jak wygodne...", "W długich włosach jest urocza, a ten blask w niebieskich oczach...".

Samo przedszkole jest bez zarzutu - mówi mama, która z tego powodu nie chce podać adresu placówki. Myślę, że pani przedszkolanka po prostu kupiła coś dla dziewczynek i nie zastanawiała się, co jest w tych kolorowankach.

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Gazety Wyborczej".

(mal)