Osiem osób weszło w poniedziałek do siedziby Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Aktywiści z Ruchu Solidarności Klimatycznej domagali się rozmowy z premierem Mateuszem Morawieckim. Premier nie przyszedł, pojawiła się za to policja.

Około godz. 10.30 do siedziby Partii PiS weszło 8 osób. W trakcie pobytu utrudniali funkcjonowanie biura. Na miejsce wezwano policjantów. Trwają czynności procesowe. Przyjmowane jest zawiadomienie ze strony przedstawicieli biura oraz jednego z petentów, którego nietykalność została naruszona - relacjonował rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak.

Aktywiści postanowili zaprotestować przeciwko polityce energetycznej rządu. Tłumaczyli, że wysłali adresowany do premiera Morawieckiego list otwarty, w którym apelowali o "oddanie energetyki w ręce obywateli". Na list nie otrzymali jednak odpowiedzi, w związku z czym postanowili interweniować osobiście w siedzibie partii rządzącej. Protestujący przykleili się do ściany i sparaliżowali pracę biura. Forma protestu nie spodobała się i na miejsce wezwano policję. 

Siedzimy z prawniczkami i prawnikami na komisariacie (Opaczewska 8 ) i czekamy na przesłuchania. Aktywistki ciągle w kajdankach, ciągle czekamy na rozpoczęcie przesłuchań, nie wiadomo co dalej - przekazali na swoim profilu facebookowym członkowie Ruchu Solidarności Klimatycznej.