Związkowcy kolejowi chcą przeprowadzić w piątek strajk ostrzegawczy. Protest potrwa od godz. 7 do 9. "Będzie polegał na zatrzymaniu ruchu pociągów" - mówi przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek. Zdaniem pracowników władze kolejowych spółek nie chcą dojść z nimi do porozumienia w sprawie zniżek na przejazdy dla emerytów.

Spotkaliśmy się z pracodawcami 15 stycznia i poproszono nas o przełożenie tego spotkania do 25 stycznia. Pracodawcy mówili, że chcą się lepiej przygotować. Tymczasem okazało się, że wykorzystują ten czas, by przedstawiać pracownikom do podpisu oświadczenia o wykupieniu ulg na zasadach ustalonych przez pracodawców. To ewidentna prowokacja, stosowanie metody faktów dokonanych, mimo że niby nadal trwają mediacje. Nie ma na to naszej zgody - oświadczył Miętek.

Forma strajku ostrzegawczego nie została jeszcze ostatecznie ustalona. Związkowcy mają się w tej sprawie spotkać w środę po południu. W rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Burzyńską szef KKZZ ujawnił jednak, jakie rozwiązanie jest brane pod uwagę. To będzie polegało na zatrzymaniu ruchu pociągów. Obejmie obszar całego kraju. Będzie można się spodziewać w tym czasie zakłóceń w kursowaniu pociągów, przestojów - wyjaśnił Miętek. Będziemy się starali tak go poprowadzić, żeby nie był zbyt dokuczliwy dla podróżnych ze względu na warunki zimowe. Na pewno będzie zapewnione ogrzewanie składów pociągów i wszelka informacja dla podróżnych w tym temacie - dodał.

"Mamy nadzieję, że groźba nie zostanie zrealizowana"

Bardzo niedobrze się stało, że strona związkowa zerwała rozmowy. Mamy nadzieję, że groźba strajku nie zostanie zrealizowana, ponieważ widzimy, jaka jest pogoda, a zaproponowany termin przeprowadzenia akcji protestacyjnej jest szczególnie uciążliwy dla pasażerów - powiedział natomiast prezes PKP SA i szef Grupy PKP Jakub Karnowski.

Możliwy jest strajk generalny

Związkowcy w piątek po zakończeniu strajku ostrzegawczego zamierzają spotkać się z pracodawcami. Od wyników tych rozmów uzależniona będzie decyzja o ogłoszeniu strajku generalnego. Dojdzie do niego, jeśli władze spółek Grupy PKP nie ugną się i oświadczą, że emerytowani pracownicy sami będą musieli wykupić prawo do zniżek.

Pracodawcy i związkowcy spierają się o ulgi dla emerytów

Pod koniec sierpnia spółki Grupy PKP ogłosiły, że z końcem 2012 roku przestaną wykupywać prawo do zniżek dla swoich emerytowanych pracowników. Emeryci, którzy nadal będą chcieli mieć zniżkę, będą ją mogli sobie wykupić sami. Grupa poinformowała, że zaoszczędzi na tym około 27 mln zł rocznie.

Związkowcy przeprowadzili referendum strajkowe, w którym 95 proc. załogi opowiedziała się za strajkiem, jeśli zasady przyznawania ulg się zmienią, a załoga nie dostanie finansowej rekompensaty. Mediacje między związkami a pracodawcami trwają od kilku tygodni. Jeszcze na początku stycznia kolejarze uspokajali natomiast, że nie zamierzają protestować.

Sprawa ulg przejazdowych dotyczy ponad 100 tysięcy emerytów, którzy do tej pory z nich korzystali. Związkowcy domagają się zachowania dotychczasowych ulg albo po 720 zł podwyżki, która miałaby im zrekompensować zmiany. Jak poinformował Mirosław Kuk z PKP SA, koszt przyznania takiej podwyżki w skali całej Grupy PKP sięgnąłby 800 mln zł rocznie.