Przed weekendem - odwilż w Tatrach. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia termometry na Hali Gąsienicowej pokazywały 13 stopni na plusie. Ze śniegiem jest więc krucho, ale - jak uspokaja nasz zakopiański reporter - warunki na stokach narciarskich są całkiem niezłe. W Karkonoszach również nie jest idealnie, ale pojeździć można - choć trzeba być mało wymagającym.

W Tatrach naturalny śnieg zniknął dosłownie w ciągu kilku godzin. Na szczęście zapobiegliwi właściciele wyciągów narciarskich zrobili spore zapasy śniegu sztucznego i na trasach zjazdowych jego warstwa ma teraz od 50 centymetrów do nawet metra grubości.

Wszystkie stacje narciarskie i właściwie wszystkie stoki, które są sztucznie naśnieżane działają, i jeździ się tam znakomicie. Gorzej jest z Kasprowym Wierchem, gdzie nie można dośnieżać tras, a naturalnego śniegu leży tam zaledwie 21 centymetrów. To przynajmniej pół metra za mało, by można było marzyć o szusowaniu.

W południowo-zachodniej Polsce narciarze nie mają natomiast wielkiego wyboru. Jeszcze dwa dni temu w okolicach Jeleniej Góry było 14 stopni powyżej zera, więc tam, gdzie leżał naturalny śnieg, śladu po nim nie ma. Na sztucznie dośnieżanych stokach można pojeździć w Świeradowie, Karpaczu, Szklarskiej Porębie i Zieleńcu. Leży tam od 30 do 60 centymetrów śniegu.

GOPR-owcy kategorycznie odradzają za to piesze wycieczki w Karkonoszach. Na Śnieżce jest w tej chwili minus 7 stopni, wieje bardzo silny wiatr, który osiąga prędkość 90 kilometrów na godzinę, szlaki są oblodzone i obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia lawinowego.