Stany Zjednoczone wycofają swoje oddziały zbrojne z rejonu strefy zdemilitaryzowanej na granicy Korei Północnej i Południowej. Około 14 tys. żołnierzy zostanie przeniesionych na południe, a ich miejsce zajmą regularne oddziały Korei Południowej.

Waszyngton uważa, że oddziały, stacjonujące zaledwie kilka kilometrów od terytorium Korei Północnej - które do tej pory miały pełnić głównie rolę odstraszającą - teraz, w obliczu napięć w stosunkach z Phenianem, są nadmiernie zagrożone niespodziewanym atakiem ze strony Północy.

Początkowo Seul przeciwstawiał się przesunięciu oddziałów amerykańskich na południe, obawiając się, że zabezpieczenie ich przed bezpośrednim atakiem Północy może ułatwić Waszyngtonowi podjęcie decyzji o ewentualnym, uprzedzającym uderzeniu przeciwko instalacjom nuklearnym Phenianu.

Administracja amerykańska przekonała jednak władze w Seulu, że budowa baz ok. 100 km od granicy da oddziałom USA lepszą pozycję strategiczną i pozwoli na ewentualny, skuteczniejszy kontratak. Stany Zjednoczone przeznaczą też dodatkowych 11 mld dolarów na modernizację systemu obrony Korei Południowej.

Przemieszczenie oddziałów na Półwyspie Koreańskim ma być elementem szerszego procesu zmian amerykańskiej obecności wojskowej w południowo-wschodniej Azji. Pojawiły się doniesienia, że Amerykanie wycofają też 20 tys. żołnierzy z japońskiej Okinawy i przeniosą ich prawdopodobnie do Australii.

Zastępca sekretarza obrony Paul Wolfowitz zaprzeczył tym informacjom, ale potwierdził równocześnie, że Pentagon planuje pewne zmiany w ramach szerokiej reorganizacji swojej obecności wojskowej na świecie. Mówi się m.in. o przeniesieniu baz do Singapuru i na Filipiny.

00:05