Wyjeżdżam z Berlina uspokojony przed grudniowym szczytem Unii Europejskiej - oświadczył premier Donald Tusk po rozmowach z Angelą Merkel. W stolicy Niemiec odbyły się 10. polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe.

Na pytanie, co tak ukoiło jego nerwy, premier konkretnie nie odpowiedział, choć mówił dużo i dyplomatycznie. O znajdywaniu wspólnego języka, współpracy, zrozumieniu itd. Według nieoficjalnych informacji dziennikarki RMF FM, polski rząd próbuje zmontować szeroką koalicję, która uniemożliwi Brytyjczykom przeforsowanie jakichkolwiek zapisów prowadzących do obniżki przyszłych unijnych budżetów.

Przekonujemy inne kraje, że dyskusję o wielkich pieniądzach, czyli perspektywie budżetowej 2013-2020 należy zdjąć z porządku obrad grudniowego szczytu i przesunąć na drugą połowę przyszłego roku czyli polską prezydencję. Po swojej stronie mamy przede wszystkim nowe kraje Unii, tak, jak my obawiające się zakręcenia kurka z miliardami euro.

W Berlinie znajdujemy zrozumienie. Owego zrozumienia wciąż brakuje za to w sprawie OFE i naszego postulatu nieliczenia składek do długu publicznego. Donald Tusk pytany o ten problem odpowiedział krótko: "do załatwienia tej sprawy droga daleka".

W konsultacjach w Berlinie wzięli udział ministrowie bądź podsekretarze stanu z resortów: spraw zagranicznych, gospodarki, finansów, rolnictwa, infrastruktury, pracy, sprawiedliwości, nauki i szkolnictwa wyższego.