Donald Tusk podziękował we wtorek policjantom za szybkie odzyskanie tablicy "Arbeit macht frei", skradzionej z muzeum Auschwitz-Birkenau. Podkreślił, że była to sprawa, która naraziła na szwank wizerunek i reputację Polski. Niewykluczone, że policjanci dostaną nagrody.

Tusk spotkał się w swojej kancelarii z 14 policjantami z zespołu, powołanego specjalnie do wyjaśnienia kradzieży i odzyskania tablicy. W spotkaniu uczestniczył m.in. komendant główny policji Andrzej Matejuk oraz szef MSWiA Jerzy Miller.

Premier o kradzieży tablicy dowiedział się podczas szczytu klimatycznego w Kopenhadze. Godzinę później poprosił o spotkanie prezydent Izraela. Wiadomo, że tam to również wzbudziło wielkie zainteresowanie i rozgoryczenie - mówił szef rządu. Powiedziałem wówczas prezydentowi Izraela, że to jest dla mnie i dla Polaków sprawa co najmniej tak samo ważna, jak dla niego, i że jest to kwestia godzin, a nie tygodni czy miesięcy, kiedy na pewno tę sprawę wyjaśnimy - dodał.

Donald Tusk podkreślił, że odnaleziona tablica to bardzo ważny w wymiarze uniwersalnym symbol. To, że wykazaliście tak nadzwyczajny profesjonalizm, taką determinację, w jakiejś mierze uratowało w tej sprawie reputację całego państwa - powiedział policjantom. Dodał, że swoją błyskawiczną akcją ucięli wszystkie spekulacje na temat polskiego antysemityzmu i niesprawności państwa.

Napis "Arbeit macht frei" został skradziony znad obozowej bramy w piątek nad ranem. Tablicę, pociętą na trzy części, odzyskano w niedzielę wieczorem. Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży oraz uszkodzenia napisu, będącego dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, usłyszało czterech mężczyzn. Piąty zatrzymany w tej sprawie przez policję odpowie za udział w grupie przestępczej oraz nakłanianie do kradzieży i "zniszczenia zaboru". Według prokuratury, zlecenie kradzieży nadeszło z zagranicy.