„Na negocjacje zawsze jestem otwarty. Natomiast ultimatum, dyktat, wszystko albo nic, to sformułowania dobre na wojnę, a nie na poważną rozmowę” – stwierdził dziś premier Donald Tusk. Skomentował w ten sposób żądania „Solidarności”, by do 17 kwietnia rząd przedstawił rozkład rozmów ze związkowcami.

Negocjacje to znaczy: ja słucham jednej strony, ta strona słucha mnie, wymieniamy się poglądami i ustalamy - co możliwe - wspólnie, a co nie - tłumaczył dziś szef rządu. Podkreślił, że alternatywa: albo przyjęcie postulatów związkowców, albo strajk - nie jest dla niego zaproszeniem do prawdziwej rozmowy. Proszę jeszcze chwilę czasu dla pana Piotra Dudy, żeby nabrał dystansu do pomysłów na akcje strajkowe czy manifestacje, zastanowił się, co możliwe - zasugerował. Zawsze będę do dyspozycji, jeśli chodzi o rozmowę - zapewnił.

Przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda powiedział we wtorek, że oczekuje od rządu przygotowania do 17 kwietnia harmonogramu rozmów na temat postulatów związkowych. Zagroził, że jeśli tak się nie stanie, to związek rozpocznie przygotowania do referendum w zakładach pracy dotyczącego akcji protestacyjnej, która może przerodzić się nawet w ogólnopolski strajk generalny. Jedno jest pewne: skończyła się sielanka dla rządu Donalda Tuska - ostrzegał.

(mn)