​W domu w Woli Przemykowskiej w grudniu 2021 roku odnaleziono ciało 88-latki. Choć syn przekonywał, że matka zmarła dzień wcześniej, to według śledczych od zgonu mogło minąć znacznie więcej czasu. Syn kobiety tłumaczy, że chciał "pobyć z ukochaną mamusią jak najdłużej".

O zgonie mieszkanki małopolskiej wsi policjanci dowiedzieli się pod koniec 2021 roku. Funkcjonariuszy poinformował o tym pracownik ośrodka pomocy społecznej. Policjanci pojechali na miejsce i faktycznie znaleźli ciało 88-latki na ganku. Mundurowi podejrzewają, że syn wstrzymywał się z pochówkiem, by pobierać emeryturę kobiety.

Kobieta mieszkała w domu jednorodzinnym z dwoma dorosłymi synami. Pół roku temu zmarł ich ojciec.

Ojciec prawdopodobnie chorował na Covid-19. Widzieliśmy, że coraz gorzej się czuje, a śmierć jest blisko. Wezwałem do niego karetkę. Ratownicy reanimowali tatę w domu. Do tej pory mam tę straszną scenę przed oczyma. Mama widziała, co z tatą robią. Już wtedy mnie prosiła, że gdy przyjdzie na nią pora, to żebym nie wzywał do niej karetki ani nie oddawał do szpitala. Mówiła, że nie chce, by jej tak robili jak ojcu - mówi mężczyzna w rozmowie z "Super Expressem".

48-latek tłumaczy, że chciał z nią pobyć "jak najdłużej". Gdy mamusia umarła, zrobiłem tak, jak prosiła: pomodliłem się nad nią, zapaliłem świeczki, odsłuchałem mszy świętej w telewizji w południe. I właśnie wtedy, gdy ta msza trwała, weszła policja - twierdzi mężczyzna.

Wykonano sekcję zwłok kobiety i nic nie wskazuje na to, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie. Prokuratura sprawdza jednak dokładnie okoliczności zgonu i próbuje ustalić jego czas.

Najbardziej żałuję, że mamusia trafiła na tę sekcję. Tak bardzo chciałem ją pochować taką, jak się urodziła - mówi "Super Expressowi" syn kobiety.