Polska jest polem bitwy między wolnością i autorytaryzmem i choć wciąż jest demokracją, to jest tak dzięki sile opozycji - oświadczył prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, występując wirtualnie przed podkomisją spraw zagranicznych Izby Reprezentantów. Polityk wezwał USA do dalszego wspierania społeczeństwa obywatelskiego.
Trzaskowski wystąpił podczas wirtualnego wysłuchania podkomisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów ds. Europy, energii, środowiska i cyberbezpieczeństwa, zatytułowanego "Innowacyjne przywództwo miejskie w Europie Środkowej". Razem z Trzaskowskim wystąpili inni założyciele Paktu Wolnych Miast: burmistrzowie Budapesztu, Pragi i Bratysławy.
Polityk PO rozpoczął wystąpienie od odwołania się do przemówienia Lecha Wałęsy przed połączonymi izbami Kongresu w 1989 r.
Dziś rząd PiS próbuje napisać własną wersję historii i wymazać Lecha Wałęsę z podręczników historii. Polskie dzieci uczą się o nim tylko dzięki odwadze naszych nauczycieli - powiedział.
Trzaskowski stwierdził, że Polska nie stała się jeszcze reżimem niedemokratycznym, ale jest to zasługa społeczeństwa obywatelskiego i siły partii opozycyjnych.
Polska wciąż jest i pozostaje demokracją, bo przytłaczająca większość narodu polskiego nie zrezygnowała z walki o demokratyczne zasady - oznajmił polityk.
Trzaskowski zdiagnozował sytuację w Polsce jako "pole bitwy między wolnością i autorytaryzmem, obywatelami i rządową oligarchią polityczną, demokratycznymi instytucjami i populistycznym rządem".
Dodał też, że w obliczu zagrożeń ze Wschodu - groźby rosyjskiej agresji, szantażu energetycznego i działań Białorusi - "społeczność transatlantycka nie może pozwolić sobie, by mieć słabe ogniwo w tej części Europy".
Trzaskowski zarzucił polskim władzom upolitycznianie wymiaru sprawiedliwości, wspomniał o kontrowersyjnych wyrokach Trybunału Konstytucyjnego dotyczących prawa unijnego i aborcji, o próbach przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych bez podstawy prawnej i upolitycznianiu mediów. Dodał, że media publiczne są wykorzystywane przez władze do walki z opozycją, a "propaganda w rządowej telewizji" jest - jak to ujął - mniej subtelna od tej w czasach komunizmu.
Podkreślił przy tym, że władze Warszawy "robią to, czego nie robi rząd" w kwestii ochrony praw człowieka i walki z zmianą klimatu, a miasta są traktowane przez władze centralne "niemal jak wrogowie".