"Mariusz Trynkiewicz powinien pozostać za kratkami"- mówi w rozmowie z Moniką Gosławską prokurator Małgorzata Ronc, która 25 lat temu w Piotrkowie Trybunalskim wnosiła o poczwórną karę śmierci dla mordercy czterech chłopców. "Jeżeli po jego wyjściu coś się komuś stanie, lincz powinien być wykonany na władzy ustawodawczej" - twierdzi.

Monika Gosławska: Co się czuje w sytuacji, gdy widzi się taką bestię? Co czuje człowiek, który staje w obliczu tragedii rodzin, które dotknęło to nieszczęście?

Małgorzata Ronc: Zobaczenie bestii było później. Upłynęło kilka ładnych dni, zanim ustaliliśmy sprawcę. Najgorsze było to, co zobaczyliśmy w dniu znalezienia płonących ciał. Początkowo nawet nie było wiadomo, co to było. Ognisko? Potem dopiero zorientowaliśmy się, że to ludzkie ciała. Ogrom nieszczęść nie do opisania... Reakcja rodzin... Tragedia nie do wyobrażenia. Jednocześnie też próba zrozumienia, jak mógł czegoś takiego dokonać człowiek.

Wnosiła pani o czterokrotną karę śmierci dla Mariusza Trynkiewicza. Co pani czuła w chwili, gdy w 1989 roku weszła w życie amnestia?

Do końca w swoim gronie prawniczym łudziliśmy się, że ktoś się opamięta. Nasze nadzieje były jednak płonne i amnestia weszła w życie.

Już wtedy pojawiały się głosy, że amnestia obejmie także Mariusza Trynkiewicza. Co pani dziś czuje po tych 25 latach? Za chwilę być może Trynkiewicz wyjdzie na wolność?

Ta sprawa cały czas jest w kręgu zainteresowań mediów. Odżywa co jakiś czas. Teraz rzeczywiście powód jest bardzo istotny, bo Mariusz Trynkiewicz może opuścić zakład karny. A mnie się wydaje, że opuści, bo czas publikacji ustawy o izolowaniu niebezpiecznych przestępców nie pozwoli na dochowanie wszystkich procedur. Dopiero w momencie obowiązywania tej ustawy - 14 dni (od wczoraj przyp. red.) naczelnik zakładu karnego, w którym on przebywa, może wystąpić do sądu z odpowiednim wnioskiem. Sąd musi powołać biegłych, a ci muszą go przebadać. A to nie jest jednoznaczne, że wydadzą opinię po jednorazowym posiedzeniu. Zażyczą sobie więcej czasu. A tu czasu nie ma. On już wychodzi. Musi wyjść 11 lutego. Jeżeli biegli zdążą, podziwiam. Chociaż nie wiem kto to jest.

Piotrkowianie, z którymi rozmawiałam, boją się, że po wyjściu na wolność może znów zabijać.

Bać się powinien każdy, kto ma dzieci w wieku jego zainteresowań: 10, 12, 13 lat. I słusznie się boją. Chociaż to są przewidywania, ocena psychologów, którzy mieli z nim kontakt.

Czy on wyraził skruchę? Czy żałował tego, co zrobił?

Nie. Nigdy nie wyrażał skruchy ani żalu. Nigdy na pytanie czy może zrobić to ponownie nie powiedział, że "nie". Dawał do zrozumienia swoim milczeniem, spuszczeniem głowy, że takie prawdopodobieństwo można brać pod uwagę. Przez całe postępowanie przygotowawcze miał dziwny wyraz oczu, twarzy. Wydawało się, że był pod wpływem czegoś. Było to oczywiście niemożliwe, bo był już wtedy izolowany. Oglądałam jeden z programów telewizyjnych, gdzie były jego zbliżenia z sali sądowej. To była twarz...  dziwna, nieprzenikniona. Osobowość nieumiejąca wyrazić swoich uczuć, bo chyba sam był nimi zaskoczony.

W swojej pracy zawodowej miała pani do czynienia z wieloma przestępcami. Jak na ich tle oceniłaby pani Mariusza Trynkiewicza? Czy taka ocena jest możliwa?

Nie ma żadnych porównań. Nawet zabójstw popełnionych z chęci zysku, czy w innych okolicznościach. Nie ma porównania, ponieważ motyw wskazany przez biegłych - "mordu z lubieżności" - samo to nazewnictwo chyba mrozi każdego. To dalece rozchwiana emocjonalna strona życia.

Rządzący mieli 25 lat na uregulowanie tej sprawy. Jak ocenia pani efekty tych działań?

Żadne działania nie zostały podjęte. Pierwsza indolencja władzy ustawodawczej to 1989 rok i ustawa amnestyjna. Kompletna niewiedza. I tak się to toczyło. Nikt nie myślał wcześniej, co będzie dalej z Mariuszem Trynkiewiczem i jemu podobnymi. Chociaż nie wiem, czy są osadzeni odbywający karę pozbawienia wolności za mord z lubieżności... Niewątpliwie Mariusz Trynkiewicz nie powinien wyjść na wolność, bo stanowi zagrożenie dla każdego, kto w jego otoczeniu może się znaleźć. Albo będzie szukał ofiar - tak jak wtedy. Nie powinien wyjść, bo jest to niebezpieczeństwo.  

A jak ocenia pani nową ustawę o izolowaniu niebezpiecznych przestępców?

Moim skromnym zdaniem ta ustawa jest niekonstytucyjna. Trybunał Konstytucyjny powinien uznać ją za niekonstytucyjną. A jeżeli Trynkiewicz pokusi się przy dalszych rozstrzygnięciach o skierowanie swojej skargi do Trybunału Praw Człowieka, niewątpliwie wygra.  

Dwie szale wagi - na jednej prawa człowieka, na drugiej - bezpieczeństwo społeczeństwa. Która przeważy?

W tej konkretnej sytuacji trzeba te dwie szale rozważyć. Z jednej strony bezpieczeństwo przyszłych ofiar, z drugiej - praworządność prawa, niedziałanie ustawy wstecz. Ja bardziej jednak przechyliłabym szalę z bezpieczeństwem innych. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby po wyjściu Mariusza Trynkiewicza komuś coś się stało. Myślę, że wtedy lincz powinien być wykonany na władzy ustawodawczej.