Krakowska prokuratura apelacyjna opublikowała współczesny portret Jarosława Ziętary. Śledczy podjęli taką decyzję, ponieważ hipoteza, że mężczyzna żyje, cały czas jest brana pod uwagę. Reporter śledczy zaginął dokładnie 20 lat temu w Poznaniu. Do dziś nie odnaleziono jego ciała ani zabójców.

Prokuratura zdecydowała się opublikować zdjęcie, ponieważ w toku śledztwa brany jest pod uwagę również scenariusz, że Jarosław Ziętara żyje. Jest to co prawda najmniej prawdopodobna wersja wydarzeń, ale dopóki nie zostanie odnalezione ciało dziennikarza śledczy nadal biorą to pod uwagę.

Stworzony przez prokuratorów portret przedstawia Jarosława Ziętarę w wieku 44 lat. Zwracamy się do wszystkich osób, które mogły widzieć taką osobę, aby się z nami skontaktowali, gdyż ta wersja, która jest wersją poboczną jest dalej weryfikowana - tłumaczy prowadzący śledztwo prokurator Piotr Kosmaty. Zdjęcie może być szokiem dla rodziny i przyjaciół Jarosława Ziętary, ale dla dobra śledztwa postanowiono je upublicznić. Jest to sprawa dotycząca prawdopodobnie zabójstwa, dlatego publikacja zdjęcia jest robiona tylko dla dobra śledztwa - dodaje Kosmaty.

Równolegle z publikacją zdjęcia prokuratura rozszerzyła teren poszukiwań zwłok Jarosława Ziętary. Na terenie całej Polski Północnej pobierane jest DNA od nieżyjących, niezidentyfikowanych osób. Próbki te będą porównywane z materiałem genetycznym zaginionego dziennikarza. Do tej pory takie poszukiwania dotyczyły tylko województwa wielkopolskiego.

Reporter śledczy zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1992 roku

Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej także "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. W 1998 r. poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała.

W połowie czerwca 2011 roku dochodzenie zostało podjęte na nowo w poznańskiej prokuraturze i przedłużone. Następnie decyzją prokuratora generalnego przekazano je do Krakowa. W październiku 2011 roku krakowska prokuratura otrzymała dokumenty z Agencji Wywiadu, z których wynika, że ówczesny UOP chciał zatrudnić dziennikarza. W toku poprzedniego śledztwa MSW informowało w 1994 roku, iż "Jarosław Ziętara nie pozostawał w zainteresowaniu UOP i nie figuruje w ewidencji, jak i materiałach archiwalnych UOP".

Prokuratura odmówiła informacji na temat znaczenia tych dokumentów dla śledztwa. Jak podawała wcześniej, w toku śledztwa przesłuchano członków rodziny oraz członków Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary", którzy prowadzili dziennikarskie śledztwo w sprawie zaginięcia kolegi. Przeprowadziła także badania odcisków palców, które zostały zabezpieczone we wrześniu 1992 roku w mieszkaniu Ziętary, ale dotąd nie były badane.

Na początku śledztwa krakowska prokuratura przeprowadziła eksperyment procesowy w Poznaniu. Polegał on na odtworzeniu wszystkich istotnych zdarzeń z udziałem Ziętary, które miały miejsce od godz. 13.30 w dniu 31 sierpnia 1992 roku do godz. 8.40 następnego dnia, kiedy wyruszył do redakcji i był po raz ostatni widziany. Jak informowali wówczas śledczy, przeprowadzony eksperyment procesowy dostarczył istotnego materiału dowodowego.