Niż demograficzny nie wywołał znacznej obniżki czesnego na uczelniach wyższych. Za prawo czy budownictwo płaci się nawet więcej - informuje "Rzeczpospolita", powołując się na raport Instytutu Rozwoju Kapitału Intelektualnego im. Sokratesa.

Czesne na dziesięciu najpopularniejszych kierunkach niemal się nie zmienia - wynika z opracowania "(Bez) płatne studia 2011", porównującego czesne z dwóch ostatnich lat na studiach płatnych w 131 uczelniach publicznych i 325 niepublicznych.

Za psychologię i zarządzanie w tym roku akademickim studenci płacili średnio tylko o 20 zł mniej za semestr, za pedagogikę zaledwie o 5 zł mniej. Niektóre kierunki nawet podrożały. Budownictwo skoczyło o 69 zł, prawo - o 44 zł.

Albo uczelnie nie mogą wprowadzić niższych opłat, bo upadną, i obecne ceny doszły do granicy rentowności, albo nie ma pierwszej, która by obniżyła radykalnie cenę, bo istnieje obawa, że obniżka to sygnał, iż uczelnia kształci tanio, czyli źle - mówi socjolog dr Dominik Antonowicz, współautor raportu.

Rektorzy uczelni niepublicznych tłumaczą, że opłaty nie mogą być już niższe, bo konkurując z uczelniami publicznymi, zeszli z cenami do poziomu kosztów własnych.