Mimo przeprowadzenia sekcji zwłok, suwalscy prokuratorzy wciąż nie znają przyczyn śmierci 61-letniego mężczyzny, znalezionego na dachu windy w jednym z bloków w Suwałkach. Konieczne są dodatkowe badania.

Biegli nie byli w stanie określić przyczyn zgonu, dlatego zamierzają przeprowadzić jeszcze badania toksykologiczne oraz histopatologiczne. Dopiero one pozwolą wyjaśnić, jak powstały obrażenia na ciele mężczyzny. Jak twierdzą przedstawiciele suwalskiej prokuratury, na wyniki tych badań trzeba będzie poczekać nawet kilkanaście dni, na razie sprawdzają więc wszelkie możliwe wersje wydarzeń - nie wykluczają ani nieszczęśliwego wypadku, ani morderstwa.

Ciało mężczyzny znaleziono wczoraj po południu. Mieszkańcy bloku zauważyli, że ich winda gorzej działa, pojawił się też w niej nieprzyjemny zapach. Zawiadomili administrację bloku, jej pracownicy próbowali skontaktować się z konserwatorem, który od lat opiekował się windami w Suwałkach. Nie odbierał telefonu, więc sami pojechali na miejsce. Właśnie wtedy na dachu windy odkryli ciało konserwatora - tego samego, do którego próbowali się wcześniej dodzwonić. Niewykluczone, że zwłoki leżały w tym miejscu nawet kilka dni.