Nowatorska operacja jednoczesnego wszczepienia dwóch endoprotez tylnych łap u psa została przeprowadzona w Lubelskim Centrum Małych Zwierząt. Jeszcze nikt w Polsce nie wszczepiał dwóch protez jednocześnie. Operowana była około 2-letnia suczka Shila, która wpadła pod kosiarkę i straciła nogi. Weterynarze wykorzystali w trakcie komórki macierzyste pobrane wcześniej od suczki, żeby maksymalnie skrócić czas gojenia.

Endoprotezy przygotowane są pod wymiar. Po szczegółowej tomografii komputerowej zaprojektowano ich kształt i wydrukowano wzór na drukarce 3D. Stworzone tytanowe implanty zostały wszczepione do jamy szpikowej kości. Weterynarze wykorzystali też komórki macierzyste pobranej wcześniej od Shili. Zostały wszczepiane w miejsca mocowania implantów, dzięki czemu kości i rany powinny się goić znacznie szybciej.

Teraz zacznie się najtrudniejszy okres - endoprotezy trzeba będzie ustabilizować, żeby Shila nie ruszała resztkami nóg, które jej zostały, bo inaczej pękną jej kości powyżej miejsca wszczepienia. Trzeba będzie też pilnować, by suczka nie lizała się w operowanych miejscach. Będziemy musieli bardzo uważać, żeby nie doszło do najmniejszego zakażenia, to wszystko mogłoby zniweczyć - mówi lekarz weterynarii Artur Sokołowski. Zaznacza jednak, że samo wszczepianie endoprotez to dopiero pierwszy etap przywracania suczki do zdrowia. Implanty powinny się przyjąć za około 4-5 tygodni. Wtedy będzie można zacząć rehabilitację.

Będziemy stopniowo doczepiać do endoprotez kolejne elementy już na zewnątrz, przedłużać tak jakby tyle łapy - tłumaczy weterynarz Michał Stelmaszek. Dopiero po kilku miesiącach protezy będą przedłużone do długości tylnych łap jakie Shila miała przed wypadkiem.

Gdy suczka odzyska nogi, będzie musiała się wówczas na nowo nauczyć chodzić. O pełnym sukcesie będzie można mówić mniej więcej za pół roku. 

Shila była bezdomnym psem. Do wypadku doszło w zeszłym roku. Wówczas nie była leczona, kikuty tylnych łap zagoiły się bez pomocy człowieka. W międzyczasie urodziła szczeniaki. W lutym w bardzo złym stanie trafiła do Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt dzięki Stowarzyszeniu Chełmska Straż Ochrony Zwierząt, które zebrało fundusze na jej leczenie. Dopiero teraz udało się ją doprowadzić do stanu umożliwiającego przeprowadzenie operacji.

(az)