Czterech izraelskich żołnierzy i dwóch Palestyńczyków zginęło w starciu izraelsko-palestyńskim w południowej części Strefy Gazy. Stan najwyższej gotowości wprowadzono w osiedlach żydowskich w tej części regionu. Od początku trwających ponad rok walk zginęło już 1130 osób.

Do strzelaniny doszło gdy przebrani za policjantów palestyńscy terroryści ostrzelali z terytorium Strefy posterunek armii izraelskiej w rejonie miejscowości Karmei Szalom, izraelskiego kibucu w pobliżu Rafah przy granicy z Egiptem. Izraelczycy odpowiedzieli na atak ogniem. Jeden z palestyńskich napastników został zastrzelony na miejscu, drugi zginął w czasie izraelskiego pościgu. Do ataku przyznało się terrorystyczne ugrupowanie Hamas. Na konferencji w Bejrucie w kilka godzin po incydencie odpowiedzialny za politykę Hamasu Chalid Meszal powiedział, że napastnikami byli dwaj należący do tej organizacji Palestyńczycy z miasta Rafah.

Bezpośrednio po incydencie wprowadzono stan najwyższego pogotowia w osiedlach żydowskich na południu Strefy. Radio izraelskie mówiło o "niezwykle poważnym incydencie zbrojnym", nie podając jednak szczegółów. Strzelanina a przede wszystkim - kolejne ofiary śmiertelne - z pewnością skomplikują uspokojenie nastrojów i wprowadzenie rozejmu izraelsko-palestyńskiego. Od początku trwającej ponad rok intifady zginęło ponad 1130 ludzi, w tym 871 Palestyńczyków i 237 Izraelczyków.

foto RMF

11:40