"Dowiedzieliśmy się o tym incydencie z żalem i przerażeniem i jesteśmy w kontakcie z odpowiedzialnym berlińskim Urzędem Kryminalnym i Ambasadą RP w Berlinie" - poinformowało PAP niemieckie MSZ w związku z podpaleniem samochodu pracownika ambasady RP.

Niemiecki resort spraw zagranicznych poprosił też "o zrozumienie, że nie możemy udzielać żadnych informacji na temat stanu śledztwa. Badana jest również kwestia, czy to przestępstwo miało podłoże polityczne".

W sprawie podpalenia w Berlinie samochodu pracownika polskiej ambasady w Niemczech również polska placówka pozostaje w kontakcie z kilkoma wydziałami policji w Berlinie, w tym z wydziałem ochrony placówek dyplomatycznych.

Berlińska policja poinformowała PAP, że "około 2.30 w nocy (z poniedziałku na wtorek - PAP) 45-letni świadek usłyszał głośny huk i zobaczył jasną poświatę na Fritz-Wildung-Strasse. Rozpoznał płonącego Opla Astrę. Strażacy ugasili płomienie, które spowodowały znaczne uszkodzenia samochodu. Nikt nie został ranny. Obecnie nie ma oznak motywacji politycznej przestępstwa. Komendant Straży Pożarnej Państwowego Urzędu Kryminalnego odpowiedzialny za Schmargendorf (dzielnica Berlina - PAP) przejął śledztwo w sprawie podejrzenia celowego podpalenia pojazdu ambasady".

Wcześniej ambasada Polski w Niemczech potwierdziła, że samochód pracownika polskiej ambasady został podpalony. Auto oznakowane było jako dyplomatyczne. Miało naklejkę CD (fr. corps diplomatique, korpus dyplomatyczny).