Sąd Apelacyjny w Warszawie zajmie się w środę zażaleniem IPN na umorzenie sprawy tzw. prowokacji na Chłodnej - dowiedziała się PAP w IPN. Chodzi o podrzucenie w 1983 r. przez Służbę Bezpieczeństwa do mieszkania ks. Jerzego Popiełuszki materiałów go obciążających.

Akta w tej sprawie - jak dowiedziała się wcześniej w Sądzie Okręgowym w Warszawie - zostały przekazane do Sądu Apelacyjnego w Warszawie 12 listopada. Zażalenie IPN dotyczy rozstrzygnięcia warszawskiego sądu okręgowego z 30 października ub.r., który uznał, że przedawniła się sprawa prowokacji wobec ks. Popiełuszki - duszpasterza ludzi pracy, kapelana Solidarności, zamordowanego przez funkcjonariuszy SB w październiku 1984 r.

Włamali się do mieszkania, podrzucili amunicję

Akt oskarżenia prokurator IPN sformułował przeciwko trzem byłym funkcjonariuszom SB z Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w sprawie tworzenia w 1983 r. "fałszywych dowodów w celu skierowania przeciwko ks. Jerzemu Popiełuszce ścigania o przestępstwo". Oskarżeni, z których część zmieniła nazwiska z lat 80., to osoby skazane jako sprawcy późniejszego zabójstwa księdza.

Ich przestępcze działania - według prokuratora IPN - polegały na nielegalnym wejściu do mieszkania duchownego przy ul. Chłodnej w Warszawie i pozostawienia w nim amunicji, materiałów wybuchowych, a także ulotek i wydawnictw, których posiadanie było wówczas zabronione. Następnie funkcjonariusze SB doprowadzili do ich ujawnienia w wyniku przeszukania mieszkania w dniu 12 grudnia 1983 r., co spowodowało wdrożenie przeciwko kapelanowi Solidarności postępowania karnego.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: 
Umorzono sprawę oskarżonych o prowokację wobec ks. Jerzego Popiełuszki

Sąd Okręgowy w Warszawie w końcu października rozstrzygał na posiedzeniu, czy - jak uważał IPN - czyn oskarżonych to zbrodnia przeciwko ludzkości, która się nie przedawnia, czy też w 1995 r. nastąpiło przedawnienie karalności - co wskazywała obrona oskarżonych. Sąd zdecydował, że nastąpiło przedawnienie.

Prokuratorzy IPN nie zgodzili się z oceną sądu, że prowokacja SB wymierzona w ks. Jerzego Popiełuszkę nie stanowi zbrodni przeciw ludzkości w rozumieniu prawa międzynarodowego. Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie zostało zaskarżone w całości, ponieważ w całości kwestionujemy rozstrzygnięcie sądu w zakresie wykładni definicji zbrodni przeciwko ludzkości - mówił prok. Marcin Gołębiewicz, który w IPN kieruje pracami komisji ścigania w Warszawie.

Jak przypomniał, "sąd okręgowy stwierdził, że przestępstwa zostały popełnione, i że były zbrodniami komunistycznymi, lecz twierdzi, że nie były zbrodniami przeciwko ludzkości, natomiast my twierdzimy, że także są zbrodniami przeciwko ludzkości".

W tym zakresie przedstawiliśmy szeroką argumentację, w której podniesiono cztery ogólne zarzuty naruszenia prawa procesowego oraz prawa karnego międzynarodowego, dlatego wnioskujemy o uchylenie postanowienia sądu okręgowego i rozpoznanie merytoryczne sprawy - wyjaśnił prok. Gołębiewicz. W jego ocenie, czyny funkcjonariuszy SB były wymierzone nie tylko w ks. Popiełuszkę i duchowieństwo, ale w całą opozycję antykomunistyczną.

W ocenie IPN, zarzucane oskarżonym zachowania stanowiły akt represji oraz prześladowania duchownego z powodów politycznych i religijnych. Oskarżonym zarzucono popełnienie przestępstw z art. 235 Kodeksu karnego i art. 231 par. 1 Kodeksu karnego, wypełniających jednocześnie znamiona zbrodni komunistycznych i zbrodni przeciwko ludzkości. Czyny zarzucone oskarżonym są zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech.

NIE PRZEGAP: Ks. Jerzy Popiełuszko. Porwanie, które wymknęło się spod kontroli

Zabójstwo ks. Popiełuszki

Księdza Jerzego Popiełuszkę funkcjonariusze SB zamordowali w nocy z 19 na 20 października 1984 r.

Ksiądz był obserwowany przez Służbę Bezpieczeństwa już na dwa lata przed śmiercią. Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego. W mieszkaniu przy ul. Chłodnej funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się go za wszelką cenę skompromitować.

Po zabójstwie ks. Popiełuszki w październiku 1984 r. proces jego zabójców (tzw. proces toruński) rozpoczął się dwa miesiące później - 27 grudnia w Sądzie Wojewódzkim w Toruniu. Odbyło się 21 rozpraw, oskarżono i skazano na więzienie cztery osoby: kpt. Grzegorza Piotrowskiego (głównego zabójcę księdza) i płk. Adama Pietruszkę (przełożonego Piotrowskiego) na 25 lat pozbawienia wolności, a także por. Leszka Pękalę i por. Waldemara Chmielewskiego odpowiednio na 15 i 14 lat więzienia. Wszyscy byli funkcjonariuszami Departamentu IV MSW, którego celem w latach PRL było zwalczanie Kościoła katolickiego.

IPN wskazuje, że podczas tzw. procesu toruńskiego nie był poruszany wątek tzw. prowokacji na Chłodnej.

Mimo upływu ponad 35 lat od zabójstwa ks. Jerzego do dziś nie wiadomo, czy za zabójcami z IV Departamentu MSW stali wyżej usytuowani mocodawcy. W tej sprawie toczy się odrębne śledztwo IPN, które ma ustalić odpowiedzialność tych osób, które w MSW zajmowały wyższe stanowiska. Czynności śledcze w tej sprawie prokuratora IPN obejmują m.in. przesłuchania osób, w tym byłych funkcjonariuszy państwa komunistycznego. Celem postępowania jest ustalenie podstaw odpowiedzialności karnej za kierowanie uprowadzeniem i zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki przez osoby zajmujące w hierarchii służbowej MSW stanowiska wyższe niż wiceminister spraw wewnętrznych - szef Służby Bezpieczeństwa Władysław Ciastoń i dyrektor Departamentu IV MSW Zenon Płatek.