Uczestnicy polowania, którzy sfilmowali to, co robili z postrzelonym jeleniem w okolicach Kalisza Pomorskiego w Zachodniopomorskiem, nie złamali prawa. Jeszcze w tym tygodniu policja z Drawska Pomorskiego umorzy śledztwo przeciwko myśliwym.

Policja ma już opinię biegłego. Wynika z niej, że nie doszło do złamania prawa. Według eksperta na nagraniu widać, że postrzelony jeleń jest nieprzytomny. To, że ruszał nogami biegły zakwalifikował jako tzw. ruchy agonalne. Mogą one występować nawet kwadrans po śmierci zwierzęcia. To oznacza, że nie można mówić o znęcaniu się nad zwierzęciem, bo jeleń był już martwy i nie czuł, jak uczestnicy polowania wloką go za rogi, kopią, a następnie nożem rozcinają mu skórę na pysku.

Choć prawo nie zostało złamane, biegły miał zastrzeżenia do zachowania uczestników polowania. Jak podkreślił, naruszyli zasady etyki myśliwskiej. Sprawę obiecał wyjaśnić Polski Związek Łowiecki z Koszalina, na którego terenie miało miejsce sfilmowane polowanie. Okazuje się, że rzecznik dyscyplinarny sprawę umorzył. Dlaczego? Podczas polowania karygodnie zachowywali się uczestnicy nagonki, którzy nie są myśliwymi i nie należą do Związku Łowieckiego. Gdyby podobnie zachował się myśliwy, groziłoby mu wydalenie ze Związku, co jest równoznaczne z zakazem polowania.

Łowy zorganizowali myśliwi z koła z Warszawy. Jeden z uczestników polowania sfilmował fragment telefonem komórkowym i umieścił to w internecie. Nagranie wytropili przeciwnicy polowań i to oni zawiadomili policję i prokuraturę.