Inspektorzy parkingowi w kilku polskich miastach nie mogą skontrolować, czy zaśnieżone samochody mają za szybką bilet parkingowy. Pracownicy stref płatnego parkowania mają zakaz odśnieżania samochodów.

Kontrolerzy nie odgarniają śniegu m.in. w Szczecinie, Poznaniu i Wrocławiu. Jeśli samochód jest zaśnieżony, a stoi na płatnym miejskim parkingowym, to nie są w stanie zweryfikować, czy właściciel samochodu wykupił bilet parkingowy.

Jedynie, sprawdzając w bazie danych numery rejestracyjne, są w stanie zweryfikować, czy auto ma wykupiony abonament. Jeśli nie, to i tak nie mogą wystawić mandatu.

Śniegową abolicję wprowadzono, bo już wcześniej kierowcy skarżyli się, że podczas inspekcji zniszczone zostały im auta. Jerzy Fydrych ze Stefy Płatnego Parkowania w Szczecinie mówi, że z odśnieżania przedniej szyby zrezygnowano po tym, jak kilka razy kierowcy zarzucali inspektorom parkingowym porysowanie samochodu. Od tego czasu pracownicy strefy parkowania mają zakaz dotykania kontrolowanego samochodu.

Drugim argumentem przeciwko odśnieżaniu aut - to konieczność wyposażenia pracowników w sprzęt do odśnieżania, którego noszenie byłoby uciążliwe.

Na "śniegową" wyrozumiałość inspektorów parkingowych nie mogą liczyć kierowcy m.in. w Gdańsku i Warszawie. Tam pracownicy strefy parkowania mogą odgarnąć śnieg z szyby kontrolowanego samochodu. Dodatkowo w stolicy inspektorzy są wyposażeni w niewielkie szczotki, które im to ułatwiają.

Tylko naturalnie zaśnieżone auta

Inspektorzy omijają jedynie samochody, które są przykryte warstwą śniegu w sposób naturalny. Jeśli ktoś umyślnie nasypałby śnieg na przednią szybę auta, to pracownik strefy wypisze mandat. 

Podobnie jest - jeśli kontroler nie może sprawdzić potwierdzenia wniesienia opłaty za postój z powodu zasłonięcia szyby, na przykład plandeką przeciwsłoneczną. Wtedy wypisany mandat trafia za wycieraczkę i kierowca, który chce uniknąć kary, musi zjawić się w biurze Strefy Płatnego Parkowania i pokazać wykupiony bilet.