PiS chce jeszcze w lutym pozbawić mandatu Hannę Gronkiewicz-Waltz, a potem mianować komisarza na jej miejsce. - Jeśli premier zdecyduje się na to, popełni przestępstwo - ostrzega na łamach "Gazety Wyborczej" Józef Medyk, wojewódzki komisarz wyborczy, emerytowany sędzia Sądu Najwyższego.

Zdaniem sędziego nie ma absolutnie żadnych podstaw prawnych do wprowadzenia teraz komisarza w Warszawie. Hanna Gronkiewicz-Waltz jest prezydentem Warszawy aż do rozstrzygnięcia sądowego. W cytowanym przez Medyka art. 27 ust. 2 ustawy o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta jest napisane czarno na białym: "Wygaśnięcie mandatu (...) następuje z dniem wydania przez sąd orzeczenia oddalającego odwołanie".

Ten przepis - podkreśla sędzia - gwarantuje samorządowcowi nieusuwalność, strzeże przed zakusami polityków. Urzędujący prezydent do decyzji sądu jest nienaruszalny. Zważywszy dwuinstancyjność sądu administracyjnego, możliwość badania sprawy nawet przez Trybunał Konstytucyjny, proces rozpatrywania odwołania prezydenta może się wlec nawet trzy lata - przewiduje prof. Hubert Izdebski, znawca prawa administracyjnego.

A jeśli Jarosław Kaczyński powoła komisarza Warszawy natychmiast po decyzji wojewody pozbawiającej mandatu Hannę Gronkiewicz-Waltz, zapytała Medyka "Gazeta Wyborcza". - To wtedy premier złamie prawo, a więc popełni przestępstwo. Za coś takiego może stanąć przed Trybunałem Stanu. Premier doskonale o tym wie, więc nie sądzę aby tak postąpił, odparł sędzia Medyk.