Jest dużo spokojniej, ale wciąż niebezpiecznie – mówią specjalni wysłannicy RMF – Jan Mikruta i Przemysław Marzec – którzy po czterech miesiącach wrócili do irackiej stolicy. Wcześniej w Bagdadzie spędzili całą wojnę.

Tuż po obaleniu Saddama Husajna w Bagdadzie zapanował wielki chaos. Dziś, jak mówią nasi reporterzy, widać już wiele zmian – na lepsze.

Handlowe ulice pełne są towarów, najlepiej sprzedają się oczywiście klimatyzatory. Jest też zdecydowanie taniej niż przed wojną, bo handlarze nie płacą ceł i podatków. Zaczęły działać szkoły i uczelnie, ruchem kierują iraccy policjanci, działa też komunikacja miejska.

Powoli robi się też bezpieczniej, przynajmniej w dzień. Po zapadnięciu zmroku nadal słychać strzały, miasto pogrążone jest w ciemnościach. Po zmierzchu ulice się wyludniają. Nie ustają też akty sabotażu, które uderzają jednak nie w Amerykanów, ale w mieszkańców Bagdadu.

Zobacz również:

To jest makabra. Uderza to w ludność cywilną, ludzie są bardzo niezadowoleni, z tego co robią fedaini i inni, popierający Saddama Husajna - mówiła RMF pani Małgorzata, Polka od 18 lat mieszkająca w stolicy Iraku. Ludzie Saddama mają w Iraku wciąż wielu zwolenników. Sami Irakijczycy mówią, że spokój wróci do Bagdadu wraz ze śmiercią byłego dyktatora.

Za 17 dni odpowiedzialność za centralno-południową strefę w Iraku przejmie dywizja pod polskim dowództwem generała Andrzeja Tyszkiewicza. W bazach w Iraku jest już ponad 1300 Polaków.

11:15