Mikołaj Przybył, wojskowy prokurator z Poznania, który postrzelił się w czasie konferencji prasowej, chce przejść w stan spoczynku. Złożył już odpowiedni wniosek w Krajowej Radzie Prokuratury. W przyszłym tygodniu ma się ona zająć dokumentem.

Nie wiadomo, dlaczego pułkownik chce odejść z pracy. Ujawnienia szczegółów jego wniosku odmówił szef Krajowej Rady Prokuratury Edward Zalewski. Potwierdził jedynie, że taki wniosek rzeczywiście wpłynął. Po zaopiniowaniu go przez trzyosobowy zespół prokuratorski, będzie poddany pod głosowanie całego składu Rady, która liczy 25 osób.

Płk Przybył postrzelił się 9 stycznia w przerwie konferencji prasowej. Odnosił się wtedy do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dotyczącym przecieku ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przed konferencją uprzedził dziennikarzy, że między swoim wystąpieniem a ich pytaniami będzie chciał przewietrzyć salę. Po wyjściu dziennikarzy z pokoju strzelił, raniąc się w policzek.

Dzień później prokurator powiedział, że próbował popełnić samobójstwo, bo "bronił honoru ludzi, których znał i którzy świetnie pracują". Zaznaczał, że chciał, aby prokuratura wojskowa przetrwała, pod dowództwem gen. Krzysztofa Parulskiego. Po zamieszaniu z Przybyłem doszło do zmiany stanowisku szefa NPW: Parulskiego zastąpił płk Jerzy Artymiak.

W połowie stycznia płk Przybył został przewieziony z Poznania do bydgoskiego szpitala i umieszczony w klinice psychiatrycznej. Opuścił ją na własne życzenie.