"Aleksandra J. nie wykazywała tendencji do łamania norm społecznych. Zbrodni dopuściła się ze strachu przed reakcją (na kolejne ciąże) konkubenta i jego rodziców" - tak o oskarżonej o zabójstwo czworga własnych dzieci wypowiedziała się biegła psycholog.

Makabryczne zbrodnie w Ciecierzynie. Śledczy ujawniają nowe wstrząsające szczegóły

Na ślad makabrycznej zbrodni w Ciecierzynie policja wpadła w grudniu 2018 roku. Funkcjonariuszy zawiadomili pracownicy pomocy społecznej, których zaniepokoiło, że 28-letnia Aleksandra J., choć była w ciąży, nie zgłosiła nikomu urodzenia dziecka. Na terenie posesji policjanci znaleźli szczątki czworga dzieci urodzonych w latach 2013-2018. Jak wykazało śledztwo, zostały uduszone zaraz po porodzie. Jedno zostało zakopane pod jabłonką. Trójka pozostałych była ukryta w nieczynnym piecu.

Biegła psycholog: Aleksandra J. tylko w przypadku pierwszego zabitego dziecka podeszła w sposób emocjonalny

W piątek przed Sądem Okręgowym opinię o oskarżonej przedstawiła biegła psycholog. Z ekspertyzy wynika, że Aleksandra J. była wychowywana przez ojczyma. W dzieciństwie czuła się niekochana i niepotrzebna. Wchodząc w związek z Dawidem W., szukała akceptacji, poczucia bezpieczeństwa i stałej rodziny. Kiedy po urodzeniu ich pierworodnego syna zaszła w kolejną ciążę, a jej partner dał jej do zrozumienia, że nie chce więcej dzieci, zdecydowała się na morderstwo. Prawdopodobnie uduszonego noworodka kobieta pogrzebała w ogrodzie.

Tylko w przypadku pierwszego zabitego przez siebie dziecka Aleksandra J. podeszła w sposób emocjonalny, o czym świadczy chociażby jego pochówek. W przypadku trzech pozostałych zabójstw takiego podejścia już nie było. (...) Kiedy pierwszy czyn nie spotkał się z żadną krytyką i jakimikolwiek konsekwencjami, uznała, że jest na to przyzwolenie - powiedziała biegła psycholog.

W opinii biegłej, Aleksandra J. nie wykazywała tendencji do łamania norm i zasad społecznych. W ocenie psychologa podsądna ma jednak problemy z przewidywaniem skutków działań i wynikających z nich konsekwencji. Zbrodni dopuściła się ze strachu przed reakcją (na kolejne ciąże) konkubenta i jego rodziców, od których była uzależniona emocjonalnie i materialnie.

Ona zabiegała o uwagę i akceptację Dawida W. i jego rodziców. Robiła wszystko, by zasłużyć na to. Nie obawiała się, że ze strony konkubenta coś grozi jej życiu czy zdrowiu. Jej priorytetem było dobro ich małoletniego syna i obawa przed odrzuceniem - wyjaśniała biegła.

Według biegłej, profil psychologiczny podsądnej wskazuje na osobę niedojrzałą emocjonalnie, z niskim poczuciem własnej wartości, która nie wiedziała, gdzie i u kogo szukać pomocy. Nawet, gdy była w drugiej ciąży z Dawidem W. i udała się do swojej bliskiej rodziny, zamiast słów wsparcia, propozycji rozwiązania problemu, została odesłana do partnera.

Bała się reakcji ojca dzieci i jego rodziców

Podczas procesu Aleksandra J. przyznała się do winy. Jak tłumaczyła, bała się reakcji ojca dzieci i jego rodziców, którzy mogli odebrać jej syna, a ją wyrzucić z domu bez środków do życia.

Oprócz Aleksandry J. na ławie oskarżonych zasiada 37-letni Dawid W., któremu prokuratura zarzuca pomocnictwo w dokonaniu poczwórnej zbrodni. Obojgu rodzicom grozi kara dożywotniego więzienia. Sprawę rodziców Dawida W., oskarżonych o składanie fałszywych zeznań, wyłączono do odrębnego postępowania.