Prokuratura umorzyła sprawę dot. rzeźby przedstawiającej radzieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę. W weekend bez stosownych pozwoleń ustawił ją w Gdańsku miejscowy artysta. Śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa. Uznali, że mogło dojść do wykroczenia.

Śledczy uznali, iż artysta nie złamał art. 256 par. 2 Kodeksu karnego, czyli nie nawoływał - poprzez prezentowanie rzeźby - do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Prokuratorzy uznali też, że artysta nie złamał art. 261 kk, czyli "nie znieważył miejsca publicznego urządzonego w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego".

Śledczy stwierdzili natomiast, że mogło dojść do popełnienia dwóch wykroczeń: nieobyczajnego wybryku oraz "samowolnego użycia rzeczy". Pod tym kątem sprawę ma zbadać policja.

W sobotę wieczorem Jerzy Bohdan Szumczyk ustawił obok pomnika czołgu T-34 zlokalizowanego przy głównej ulicy przelotowej Gdańska - al. Zwycięstwa - rzeźbę przedstawiającą radzieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę. Czołg to autentyczny pojazd z okresu II wojny światowej, którym wojska radzieckie wjechały do Gdańska podczas działań wojennych wiosną 1945 r. Po kilkunastu godzinach rzeźba została usunięta przez policję.  

Oburzenie z powodu rzeźby wyraził we wtorek ambasador Rosji w Polsce Aleksander Aleksiejew. Jego zdaniem rzeźba miała charakter bluźnierczy i obrażała uczucia Rosjan. Sam artysta mówił, że jego celem nie było nawoływanie do nienawiści. Chodziło mi o tragedię tych kobiet, o to całe cierpienie - powiedział rzeźbiarz. 

(mpw)