Proces byłego senatora Henryka Stokłosy zacznie się od nowa. Sąd Apelacyjny w Poznaniu zgodził się z wnioskami obrońców, że w tej sprawie dochodziło do uchybień procesowych.

Najbardziej przekonujące dla Sądu Apelacyjnego były niedopuszczalne kontakty prokuratora ze świadkami. Miało wręcz dochodzić do instruowania ich jak mają zeznawać podczas procesu.

Po drugie oskarżeni nie mieli nawet okazji złożyć wyjaśnień. Kiedy w końcu im to umożliwiono to nie wszystkie dowody zostały wzięte pod uwagę przez sąd niższej instancji. Dlatego proces zacznie się od nowa.
Henryk Stokłosa nie usłyszał jednak dzisiejszej decyzji. Nie było go w sądzie.

Po wpłaceniu kaucji może się cieszyć wolnością. Były senator w 2013 roku został skazany na osiem lat więzienia za korumpowanie urzędników.


Do więzienia za łapówki

Henryk Stokłosa, który był właścicielem m.in. firmy przetwórstwa rolno-spożywczego, został skazany za to, że w latach 1989-2005 uzyskiwał wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami m.in. resortu finansów. Stokłosa miał im dawać łapówki w postaci alkoholu i wędlin wartości od kilkuset do kilku tysięcy złotych oraz gotówkę w wysokości od 10 tys. do 100 tys. zł - w zależności od kwoty umorzeń podatkowych, które otrzymywał.

Łapówki od Stokłosy otrzymywali wysocy rangą urzędnicy Ministerstwa Finansów - Sławomir M. (b. szef departamentu podatków bezpośrednich) oraz Andrzej Ż. (też był dyrektorem tego departamentu). Łącznie dostali prawie 150 tys. zł łapówek i korzyści majątkowych.

W zamian za łapówki podejmowali korzystne dla Stokłosy decyzje podatkowe; Skarb Państwa miał stracić na tych decyzjach 14,6 mln zł.

Stokłosa został także skazany za bezprawne więzienie i bicie swoich pracowników z zakładu utylizacji odpadów poubojowych Farmutil, którzy mieli go okradać, a także wyłudzenia pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej oraz utrudnianie pracy policji w sprawie postępowania dotyczącego zatrucia środowiska naturalnego.

(ug)