Po Euro 2012 stadion w Poznaniu powinien być przekazany niezależnemu zarządcy. Wówczas oprócz meczów Lecha mogłyby się tam odbywać koncerty i wystawy. Tak zagłosowała większość poznaniaków uczestniczących w zorganizowanym w sobotę sondażu deliberatywnym.

Metoda ta łączy w sobie funkcje debaty publicznej i reprezentatywności wyników, a uczestnicy debaty przed głosowaniem zapoznają się z kilkoma alternatywnymi scenariuszami działań. W pierwszym takim badaniu w Polsce wzięło udział 150 poznaniaków, wybranych tak, by odzwierciedlony został przekrój społeczny i demograficzny miasta. Urzędnicy nie tylko wezmą pod uwagę ich propozycje, ale przygotują też specjalną ofertę i przetarg.

Wygląda na to, że trzeba pójść w kierunku zewnętrznego operatora, który będzie zarządzał częściami komercyjnymi stadionu - mówi jeden z urzędników. Chodzi głównie o restauracje i sklepy, które powstaną w koronie obiektu.

Głównym dzierżawcą stadionu pozostanie Lech, ale będzie musiał dzielić się murawą. Na stadionie organizowane mają być koncerty, a wszystko po to, by 45-tysięczny obiekt w pełni wykorzystać i żeby nie popadał w ruinę, jak te w Portugalii wybudowane na Euro 2004.

W sondażu deliberatywnym oprócz mieszkańców Poznania wzięli udział także przedstawiciele władz miasta, Akademii Wychowania Fizycznego i środowiska piłkarskiego. Według projektanta stadionu Michała Prymasa, zaletą tego typu dyskusji jest możliwość udziału w niej wielu grup społecznych, w tym także osób, które rzadko interesują się sportem.

Poznaniacy mieli cztery scenariusze zagospodarowania stadionu do wyboru: od maksymalnej komercjalizacji, do utrzymywania obiektu przez miasto. Każda opcja miała wyraźnie zaznaczone plusy i minusy. Eksperci zapewniali, że poszczególne warianty wcale się nie muszą wykluczać, a nawet mogą wzajemnie się uzupełniać.