Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Bogatyni na Dolnym Śląsku sprawdził jak powodzianie wydali zasiłki. Okazało się, że w olbrzymiej większości prawidłowo. Powódź nawiedziła Bogatynię w sierpniu 2010 roku.

Zobacz również:

Reporterka RMF FM Barbara Zielińska ustaliła, że na ponad 400 skontrolowanych zaledwie kilkunastu powodzian źle wydało zasiłki, jakie dostali od pomocy społecznej. Sprawdzono osoby, które dostały zapomogę do 20 tysięcy złotych.

Tym, którzy pieniądze wydali niezgodnie z przeznaczeniem, może grozić nawet komornik. To on będzie ściągał kwoty, na które powodzianie nie mają żadnego potwierdzenia.

Pracownicy pomocy społecznej podkreślają, że każdy powodzianin jest traktowany indywidualnie. Jeżeli nie ma faktury na przykład na okna, a rzeczywiście je wstawił w swoim zalanym przez wodę domu to najprawdopodobniej kary uniknie, bo wystarczy oświadczenie - mówi Edward Rak z Ośrodka Pomocy Społecznej w Bogatyni.

Wszyscy, którzy otrzymywali zasiłki powodziowe byli informowani o konieczności zbierania faktur i rachunków na materiały przeznaczone do remontu domu. Mimo to nie wszyscy potrafią przedstawić pełną dokumentację. Takich osób jest na szczęście zaledwie kilkanaście - dodaje Rak. Przypomina, że w chwili tragedii nikt nie mógł dzielić ludzi na lepszych czy gorszych, a każdy kto pomocy potrzebował, musiał ją dostać. Teraz przyszedł moment weryfikacji wydatków.

Teraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Bogatyni sprawdzi powodzian, którzy dostali zasiłki do 100 i 300 tysięcy złotych. Wyniki tej kontroli będą znane we wrześniu.

W sierpniu 2010 roku niepozorna rzeka Miedzianka zabrała w Bogatyni na Dolnym Śląsku domy 160 rodzinom, zniszczyła kilometry dróg i kilkanaście mostów. W regionie podtopionych zostało pół tysiąca domów i piwnic.

Pomoc gmin dla powodzian po lupą NIK

W lutym Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że gminy nie radzą sobie z pomocą po wielkiej powodzi w 2010 roku. W dużej części przypadków powodzianie z opóźnieniem otrzymywali pieniądze przeznaczone z budżetu państwa na usuwanie skutków kataklizmu, niektórzy pomocy nie otrzymali w ogóle.

NIK zwracał uwagę na błędy urzędników samorządowych. Przede wszystkim chodzi o zaniedbania w tworzeniu planów zarządzania kryzysowego. Istniały one tylko w kilku gminach z pięćdziesięciu skontrolowanych. W prawie żadnej gminie plany nie zawierały przepisów, w jaki sposób rozdzielać państwową pomoc.

W Bogatyni o zasiłki na odbudowę, czy remont domu wystąpiło 227 rodzin. Do końca 2010 roku otrzymało je jedynie pięć rodzin, bo samorządowcy mieli problem ze sporządzaniem wyceny strat, tworzeniem kosztorysów i błędnie interpretowali ustawę o finansach publicznych. Dlatego też pozostałe poszkodowane rodziny otrzymały pieniądze dopiero po zimie. Chodzi o pierwszy kwartał 2011 roku.

Kontrolerzy NIK wykryli także inne nieprawidłowości, którymi zajmuje się już prokuratura. Np. w gminie Wilków 27 rodzin pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej oraz Urzędu Gminy otrzymało dodatkowe zasiłki wyższe o 3,5 tys. zł od zasiłków wypłaconych innym poszkodowanym.