W sprawie incydentów wymierzonych w mniejszości narodowe w woj. podlaskim badanych jest kilka wątków - mówi rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Według niego, istnieje prawdopodobieństwo, że stoją za nimi ci sami sprawcy lub sprawca.

To dla nas bardzo ważna sprawa. Jest trudna ze względu na to, że miejsca, w których dopuszczono się tych aktów wandalizmu nie były zabezpieczonego monitoringiem. Policjanci opierają się więc na zeznaniach świadków i śladach zabezpieczonych na miejscu - dodaje.

Do incydentów na Podlasiu dochodzi od ok. miesiąca. Nieznani sprawcy zamalowali m.in. farbą budynek synagogi i umieścili tam napisy o treści faszystowskiej; zniszczyli mienie w Centrum Muzułmańskim w Białymstoku i zamalowali napisy w języku litewskim w gminie Puńsk. Podpalono też drzwi mieszkania małżeństwa polsko-pakistańskiego.

Wczoraj zniszczono w Jedwabnem pomnik upamiętniający mord dokonany 70 lat temu na Żydach przez ich polskich sąsiadów. Na samym pomniku zamalowano zieloną farbą napisy w języku polskim i hebrajskim, które się na tam znajdują, jest też swastyka. Na elementach okalających obelisk napisano natomiast "Nie przepraszam za Jedwabne" oraz "Byli łatwopalni". Są też swastyki i symbole SS.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku, która zajmuje się także wyjaśnianiem pozostałych incydentów. W śledztwa włączona została też m.in. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

W tej chwili rozpatrywanych jest kilka różnych wersji zdarzeń. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że za wszystkimi tym aktami stoi ten sam lub ci sami sprawcy - uważa Sokołowski.

Rozpoczęło się usuwanie zniszczeń na pomniku w Jedwabnem

Od rana pracownicy Komunalnego Zakładu Budżetowego w Jedwabnem czyszczą pomnik oraz ogrodzenie z kamiennych bloczków. Ogrodzenie stoi na obrysie dawnej stodoły, w której 10 lipca 1941 roku spalono Żydów.

Pracownicy zakładu próbują zmyć napisy. Chodzi o to, by zmyć je w taki sposób, żeby nie narobić jeszcze większych szkód - wyjaśnił dyrektor Komunalnego Zakładu Budżetowego w Jedwabnem Mariusz Zapert. Jak dodał, trudność polega na tym, że napisy są na kamieniu, w który głęboko wniknęła farba. Wcześniej pomnik był zabezpieczony chemicznie tak, by nie można go było zniszczyć np. farbą, ale teraz ta ochrona jest już słaba.

Napisy usuwane są przy użyciu środków chemicznych, pierwsze z dużych liter udało się przed południem zmyć.

Jest prokuratorskie postępowanie

Postępowanie w sprawie zniszczenia pomnika prowadzący łomżyńscy policjanci, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Łomży. Dotyczy ono znieważenia pomnika oraz publicznego propagowania faszyzmu lub nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych czy wyznaniowych.

Śledztwa dotyczące różnych podobnych incydentów w regionie nadzoruje zespół w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, która zajmuje się także m.in. sprawą zamalowania litewskich nazw miejscowości na 28 tablicach w gminie Puńsk na Suwalszczyźnie licznie zamieszkiwanej przez mniejszość litewską, faszystowskimi napisami na synagodze w Orli oraz podpaleniem Centrum Kultury Muzułmańskiej w Białymstoku.

Sprawą zajęła się ABW

ABW rozpoznaje sprawę zniszczenia pomnika w Jedwabnem według własnych ustawowych kompetencji - poinformowała rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Dodała, że w ramach współpracy z policją ABW przekazuje jej informacje, które mogą być przydatne w tej sprawie.

Koniecpolska-Wróblewska powołała się na zapis ustawy, która do zadań ABW zalicza m.in. "rozpoznawanie, zapobieganie i zwalczanie zagrożeń godzących w bezpieczeństwo wewnętrzne państwa oraz jego porządek konstytucyjny". Dodała, że w zakres tego wchodzi m.in. przeciwdziałanie propagowaniu totalitarnego ustroju państwa.