Na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego Litwini szturmują sklepy na Podlasiu. Kupno szkolnej wyprawki po polskiej stronie granicy to dla nich duża oszczędność - np. przybory szkolne są u nas tańsze nawet o 30 procent. Największym zainteresowaniem cieszą się jednak zeszyty, plecaki i piórniki.

Nasz reporter Piotr Bułakowski w ciągu trzech godzin na parkingu przed jednym z suwalskich sklepów naliczył ponad 50 samochodów z Litwy. Według mieszkańców, największe oblężenie będzie jednak w piątek i sobotę. Przede wszystkim dobry jest stosunek złotówki do lita - tłumaczy ten fenomen mieszkanka Wilna. Mamy cukiernie i przyjeżdżamy do Suwałk po towar. Jest tanio, ale też u was wszystko można kupić. Przy okazji weźmiemy trochę zeszytów i przyborów szkolnych, bo jest tanio - dodaje.

Średnio przyjeżdżamy raz w miesiącu i kupujemy najważniejsze produkty - mleko, olej, wodę, konserwy - wylicza jeden z Litwinów, który przyjechał na zakupy do Polski. Jest tanio, można kupić dużo, średnio 200-300 złotych potrafimy zaoszczędzić w miesiącu - tłumaczy.

Litwini co miesiąc zostawiają w polskich sklepach 47 mln złotych

Mieszkańcy Suwałk różnie reagują na gości ze wschodu. Niektórzy wspominają, że kiedyś to Polacy jeździli na Litwę na zakupy, a teraz role się odwróciły. Część osób cieszy się, że dzięki tym zakupom więcej pieniędzy trafi do kas lokalnych sklepów. Są jednak również opinie negatywnie. Przez nich ceny w naszych sklepach poszły do góry. Wcześniej było taniej, teraz prawie nie można wytrzymać - mówi naszemu reporterowi starsza mieszkanka Suwałk.

Litwini wydają w każdym miesiącu średnio 47 milionów złotych. Jednorazowo potrafią zostawić w kasie nawet 500 złotych. Przyjazd do Polski nie jest dla nich kosztowny - to średnio 40-60 litów, a więc około 50 złotych.