Podręcznik do chemii chwalący dopalacze nie powinien być używany w szkołach. Jak dowiedział się reporter RMF FM Grzegorz Kwolek, jest już ostateczna opinia rzeczoznawców Ministerstwa Edukacji Narodowej w tej sprawie. W książce wydawnictwa Operon "Ciekawi świata" można przeczytać, że dopalacze to "substancje pozwalające wydajniej się uczyć".

MEN zapowiada, że powstanie nowa wersja podręcznika, z której zniknie pochwała dopalaczy zakwestionowana przez rzeczoznawców. Biuro prasowe ministerstwa informuje, że wydawnictwo Operon już zadeklarowało złożenie wniosku o dopuszczenie do użytku szkolnego zmienionego podręcznika.

Rzeczoznawcy, którzy wcześniej dopuścili książkę do użytku, dopiero po interwencji RMF FM zauważyli, że opis dopalaczy znajdujący się w podręczniku jest niewłaściwy. Pochwała dopalaczy znalazła się w rozdziale o wybranych substancjach chemicznych i ich działaniu, w którym autorka opisuje różne związki znajdujące się na przykład w papierosach czy produktach chemii gospodarczej. 

W podsumowaniu rozdziału Joanna Meszko opisuje różne substancje psychoaktywne - nikotynę, alkohol etylowy i właśnie dopalacze. Pisze, że są to substancje, które pozwalają się wydajniej uczyć. Dopiero po tych słowach dodaje, że zawierają wiele niebezpiecznych związków chemicznych, które mogą uzależniać lub powodować poważne problemy zdrowotne.

Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny MSWiA i  jeden z liderów walki z dopalaczami, mówił nam w marcu - gdy sprawę opisaliśmy - że takie sformułowanie to poważny błąd. Według niego młodzi ludzie muszą zdawać sobie sprawę z rzeczywistego, szkodliwego działania tych substancji. Dopalacze to są narkotyki. Ich nawet jednorazowe spożycie może spowodować uzależnienie i poważne konsekwencje zdrowotne ze zgonem włącznie. Wydawnictwo powinno wydać erratę albo wycofać książkę - podkreślał ekspert i przestrzega przed bagatelizowaniem zagrożenia związanego z dopalaczami.

Opracowanie: