Inspektorzy z mazowieckiego urzędu wojewódzkiego znów kontrolują ośrodek pomocy w podwarszawskiej Radości. Rozmawiają z pracownikami i pensjonariuszami. Staruszków chce też przesłuchać prokuratura. Jeśli potwierdzą się informacje, że byli źle traktowani dom zostanie zamknięty w ramach środków zapobiegawczych. Ośrodek opuściły dzisiaj trzy osoby. W placówce nadal pozostaje 16 pensjonariuszy.

Na samym tylko Mazowszu jest około stu takich nielegalnych ośrodków opieki. Tej sytuacji winne jest niedoskonałe polskie prawo, które za słabo reguluje kwestie związane z działalnością tych instytucji.

Co prawda, żeby uzyskać od wojewody zezwolenie na działalność, trzeba złożyć szereg dokumentów, ale są i tacy, którzy tym wymogiem się nie przejmują – działają nielegalnie, a przepisy omijają w bardzo prosty sposób. Rejestrują działalność gospodarczą i otwierają interes zastępując nazwę "dom opieki" inną, na przykład: "pensjonat", albo tak, jak w przypadku Radości "ośródek rekonwalescencyjno-socjoterapeutycznego". Na prowadzenie tego typu placówek nie trzeba mieć już żadnego zezwolenia.

Takim praktykom przeciwdziałać mogą rodziny osób, żyjących w takich ośrodkach. Warto zatem zadzwonić do właściwego wojewody i dowiedzieć się, czy placówka, gdzie mieszkają nasi bliscy działa legalnie. Potrzebne są także częstsze, niż dotychczas, kontrole w takich miejscach.

Kwestią uregulowań w tej sprawie zainteresowała się minister pracy, która zapowiedziała zaostrzenie przepisów, na mocy których wydaje się zezwolenie na działalność domów opieki.