Tylko 111 z 2500 gmin w kraju jest w pełni gotowych do odbioru naszych śmieci na nowych zasadach, które zaczną obowiązywać za 70 dni. Właśnie w tylu miejscach udało się rozstrzygnąć przetarg na wywóz odpadków. W 522 gminach przetargi są w trakcie. To jednak dane niepełne, bo ministerstwo środowiska zebrało je tylko w 1100 gminach. W pozostałych 1400 stan przygotowań do śmieciowej rewolucji jest nieznany.

Zobacz również:

Urzędnicy ministerstwa śpią jednak spokojnie, bo - jak twierdzą - lada moment czeka nas wysyp przetargów i większość gmin zdąży przeprowadzić je przed 1 lipca. Jeśli zaś tak się nie stanie, to jest też wyjście awaryjne: gminy mogą na kilka miesięcy zlecić odbiór śmieci wybranej firmie z wolnej ręki.

Jeśli i to się nie uda i po 1 lipca nikt nie przyjedzie po nasz kosz, powinniśmy sami wezwać śmieciarkę, a fakturę wysłać do gminy. Może być tak, że jeżeli gmina nie zapewni nam żadnego odbioru śmieci z domu, możemy skontaktować się z firmą odbierającą śmieci i zamówić usługę odbioru śmieci na koszt gminy - potwierdza Paweł Mikusek z resoru środowiska.

Najwięcej problemów z przetargami na wywóz śmieci mają duże miasta. Trzeba bowiem podzielić teren na kilkanaście  sektorów i wybrać wiele firm.

Segregujesz - płacisz mniej

Przypomnijmy, że zasada numer 1 tej śmieciowej rewolucji brzmi: segregujesz śmieci - płacisz mniej. Przy domach jednorodzinnych weryfikacja będzie prosta - pracownik firmy odbierającej śmieci zobaczy, czy wystawiamy trzy kosze i dobrze segregujmy, czy też wrzucamy wszystko do jednego worka, a płacimy, jakbyśmy segregowali. Informacja w tej sprawie dotrze do gminy i stawki wzrosną.

W spółdzielniach i wspólnotach kluczowa będzie "sąsiedzka czujność", czyli pilnowanie, czy sąsiad segreguje odpadki. Wyrzucanie nieposegregowanych śmieci wbrew deklaracji może oznaczać wzrost opłat dla wszystkich.

Tam, gdzie będą sygnały, że pojawiła się deklaracja o segregowaniu, a mieszkańcy nie segregują, pojawia się kontrole naszych pracowników wspólnie ze strażą miejską - zapowiada Agnieszka Kłąb z warszawskiego Ratusza. Dodaje, że na początku mieszkańcy stolicy mogą liczyć na taryfę ulgową i czas na naukę, jak poprawnie segregować śmieci, by płacić mniej.

Jak segregować?

Każda gmina powinna mieć już regulamin segregowania śmieci. Na przykład w Warszawie trzeba będzie rozdzielać odpadki pomiędzy trzy 3 kosze - czerwony, zielony i czarny.

Do czerwonego pojemnika wrzucamy: gazety, papier, tekturę - także kartony po sokach czy mleku, plastik, metal, puszki, puste i zgniecione butelki typu PET, folię i torebki z tworzyw sztucznych, puszki po napojach czy konserwach, drobny złom żelazny i drobny złom metali kolorowych (np. zabawki, stare nożyczki czy kapsle).

Do zielonego pojemnika wędruje szkło: butelki i słoiki po wszelkich napojach i żywności, szklane opakowania po kosmetykach.

Do czarnego worka lub pojemnika wyrzucamy zaś wszystko, czego nie możemy wyrzucić do zielonego i czerwonego pojemnika.

I tu pojawia się najczęściej zadawane pytanie: czy brudny słoik po dżemie lub musztardzie wyrzucamy do zielonego pojemnika na szkło czy już do czarnego na pozostałe zmieszane odpady? Nie chodzi o to, żeby zachowywać się superekologicznie, myjąc słoiki - bo przy okazji wykorzystujemy zwiększoną ilość wody. Zdrowy rozsądek przede wszystkim - wyjaśnia Agnieszka Kłąb z warszawskiego Ratusza.

Kolorowe worki, do których wyrzucamy śmieci w mieszkaniach czy blokach, albo pojemniki wystawiane przed domy jednorodzinne musimy kupić sobie sami - chyba że dostarczy je nam wspólnota mieszkaniowa, spółdzielnia lub firma wywożąca śmieci.

Gdzie trafią posegregowane śmieci?

Jaką mamy gwarancje, że posegregowane przez nas odpadki nie trafią do jednej śmieciarki? Jak ustalił nasz reporter, przepisy regulują tę kwestię na kilku poziomach. Po pierwsze, to gminy organizując przetargi na wywóz śmieci powinny zadbać, by zajmujące się tym firmy śmieci dysponowały odpowiednią liczbą aut do wywozu posegregowanych odpadów. Co więcej, spółki startujące w przetargach powinny mieć podpisane umowy z sortowniami i spalarniami. Dodatkowo każda śmieciarka będzie po 1 lipca śledzona satelitarnie. Każda śmieciarka będzie miała GPS. Powstały Wojewódzkie Plany Gospodarowania Odpadami Komunalnymi i w nich są zapisane instalacje, do których te śmieci można odwozić - ­tłumaczy naszemu dziennikarzowi Paweł Mikusek z resortu środowiska.