Premier zrezygnował z prób przeforsowania przyszłorocznego budżetu już w te wakacje. Poczeka do normalnego terminu, czyli do jesieni. Plany się zmieniły, bo premier nie chce się już siłować z partnerami społecznymi z komisji trójstronnej, czyli krótko mówiąc z organizacjami pracodawców i związkami zawodowymi.

Ustawa mówi, że aby przesłać budżet do Sejmu, potrzebna jest opinia strony społecznej, a ta na jej wydanie ma czas do 15 lipca. Premier razem z ministrem finansów prosili o skrócenie tego terminu, ale się nie udało.

Okazało się, że nasze apele chyba nie znajdą posłuchu w związkach zawodowych, a ja ich nie mogę to tego zmusić, bo nie mam instrumentów prawnych więc będziemy czekali do 15 lipca - przyznaje Donald Tusk.

To oznacza, że budżet będzie opracowywany w Sejmie jesienią, a ostatecznie uchwali go już następny parlament. W połączeniu z wyborami nie wróży to nic dobrego.