Rośnie liczba zarzutów nauczycieli pod adresem rewolucji oświatowej ogłoszonej w poniedziałek przez minister edukacji. Według pedagogów, za kilka lat grozi nam chaos maturalny, zaś likwidacja gimnazjów nie wydłuży, ale skróci nauczanie przedmiotów na poziomie podstawowym.

Za trzy lata do szkół średnich pójdą równocześnie pierwsi absolwenci klas ósmych szkół podstawowych i ostatni gimnazjaliści. Czeka nas wielki chaos - przestrzega Krzysztof Baszczyński ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. Będą dwa różne systemy nauczania w jednej szkole. Nieważne, czy to będzie liceum, czy to będzie technikum, czy w szkole branżowej. Będą też różne matury. Jedna adresowana do tych, którzy szli starym cyklem, i jedna do tych, którzy szli nowym - wylicza.

Co więcej - jak zauważa Adam Młynarski, nauczyciel z gimnazjum w Radomsku - w nowej szkole podstawowej nauka w podziale na przedmioty będzie odbywać się tylko przez cztery lata. Wcześniej trwała ona sześć lat. Dotychczas mieliśmy czwartą, piątą i szóstą klasę szkoły podstawowej, a potem trzy klasy w gimnazjum - zwraca uwagę Młynarski. To jest całkowite zaskoczenie dla środowiska, dla nauczycieli. Czy nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej będą musieli bardzo szybko zdobywać kwalifikacje do nauczania w tej nowej klasie czwartej? - pyta i podkreśla: Nie znamy programu.

W ostatni poniedziałek minister edukacji Anna Zalewska przedstawiła założenia planowanych przez jej resort zmian w szkolnictwie. Zapowiedziała m.in. powrót do 8-letniej szkoły podstawowej, w której 4 lata trwała będzie edukacja wczesnoszkolna, oraz do 4-letniego liceum ogólnokształcącego i 5-letniego technikum. Szkoły zawodowe zostaną zastąpione przez dwustopniowe szkoły branżowe.

Wygaszanie gimnazjów ma być stopniowe: nowa podstawa programowa obejmie uczniów po raz pierwszy w roku szkolnym 2017/2018.

Przeczytaj o szczegółach planowanej przez MEN rewolucji oświatowej!

(edbie)