Od dwóch miesięcy mieszkańcy Ostrołęki muszą jeździć na kolonoskopię nawet 120 km. Narodowy Fundusz Zdrowia zabronił miejscowemu szpitalowi przeprowadzania badań - twierdzi "Fakt". Nie da się bez nich rozpoznać raka jelita grubego – drugiego co do śmiertelności nowotworu złośliwego w Polsce.

Fundusz winą obarcza szpital, który miał nie dostarczyć odpowiednich dokumentów. W placówce wykonywano kolonoskopię, ale nie ambulatoryjnie, czego NFZ nie akceptuje. Skończyło się na karze i zawieszeniu badań. Co z pacjentami? Tym już NFZ specjalnie się nie przejmuje i odsyła ich do Łomży, Ciechanowa czy Warszawy - czyli nawet 120 km od Ostrołęki.

Ale moja mama to starsza osoba, ma 62 lata - tłumaczy dziennikarz "Faktu" próbujący umówić na badanie matkę. Nie każdego przecież stać na taką "turystykę medyczną".

Zaraz starsza! 92 lata będzie miała, to pan powie, że starsza. Musi szukać - odpowiada kobieta w biurze obsługi świadczeniobiorców NFZ.

Realizowaliśmy wcześniej usługi ambulatoryjne w zakresie kolonoskopii i gastroskopii, w ramach tzw. oddziału dziennego. Dwukrotna kontrola NFZ nałożyła na nas kary i orzekła, że nie można hospitalizować pacjentów tylko po to, by dokonać badania endoskopowego. Zwróciliśmy się do NFZ by otrzymać kontrakt na ambulatoryjne świadczenia. Korespondencja z NFZ w tej sprawi trwa już niemal dwa miesiące - powiedział Włodzimierz Kucharski, wicedyrektor szpitalu w Ostrołęce.