Tajemniczy pakunek pod prywatnym samochodem postawił na nogi służby w Tychach. Na miejsce przyjechali pirotechnicy. Po sześciu godzinach akcji okazało się, że to nie bomba tylko… lokalizator GPS.

Wczoraj wieczorem na policję w Tychach zgłosiła się kobieta. Stwierdziła, że pod jej samochodem jest dziwny pakunek. Zauważył go mechanik i powiedział właścicielce auta, że powinna powiadomić o tym policję.

Kobieta zaparkowała samochód na stacji benzynowej. Trzeba było ewakuować pracowników i zamknąć stację. Na miejsce przyjechali strażacy i pirotechnicy. 

6 godzin trwało wyciąganie i zabezpieczanie paczki oklejonej taśmą. Ostatecznie okazało się, że jest w niej lokalizator GPS. 

Nie wiadomo, kto go zainstalował. Policjanci to ustalają - powiedziała RMF FM Barbara Kołodziejczyk, rzeczniczka prasowa policji w Tychach. Dodała, że to dobrze, iż kobieta powiadomiła policję. Zastrzegła jednak, że powinna była zrobić to od razu, kiedy dowiedziała się o pakunku. Nie powinna była ruszać samochodu i parkować na stacji benzynowej.