Łotwa mogłaby kupować miny przeciwpiechotne od Polski lub Finlandii - sugeruje szef łotewskiego ministerstwa obrony Andris Spruds. W połowie marca Warszawa i kraje bałtyckie wydały deklarację o wycofaniu się z konwencji ottawskiej, zakazującej użycia takiej broni na polu walki. Według przedstawicieli Rygi Polska posiada odpowiednie zasoby i zdolności do produkcji takich ładunków.

Spruds podkreślił, że Łotwa nie dysponuje obecnie możliwościami produkcyjnymi min przeciwpiechotnych. Takie zdolności posiada natomiast choćby Finlandia i właśnie Polska, w której Ryga mogłaby składać zamówienia. 

W Finlandii zniszczono od 2012 roku ponad 1 mln sztuk broni zakazanej traktatem, ale kraj ogłosił niedawno, że zamierza rozbudować bazę przemysłu zbrojeniowego, w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem na broń w całym regionie. We wtorek Helsinki podjęły natomiast kroki legislacyjne w celu wypowiedzenia konwencji ottawskiej - która zakazuje użycia, składowania, produkcji i przekazywania państwom drugim min przeciwpiechotnych.

Powodem takiej decyzji, którą wcześniej podjęto również w Polsce i krajach bałtyckich jest oczywiście zagrożenie ze strony Rosji. Wojska Władimira Putina regularnie używają min przeciwpiechotnych na froncie w Ukrainie. Spruds pochwalił decyzję Helsinek, którą nazwał "wzmocnieniem polityki regionu".

Decyzja pięciu krajów, które graniczą z agresorem, tj. Polski, Litwy, Łotwy, Estonii oraz Finlandii, o wycofaniu się z konwencji to wyraz regionalnego podejścia strategicznego, mającego na celu wzmocnienie granic - podkreślił łotewski minister.

Konwencję ottawską, uchwaloną w 1997 r., ratyfikowało ponad 160 państw, a nie uznały jej m.in. Chiny, Rosja i USA.